czwartek, 28 października 2010

Rozdział 10- Wiesz jak chłopczyki i dziewczynki tańczą Jezioro Łabędzie.

Mój wzrok zatrzymał się na Justinie siedzącym w tym samym miejscu co wczoraj. Usiadłam obok niego i przysłuchiwałam się brzdękania strun. Po chwili dołączył jeszcze swój wokal. Lepiej brzmiał niż jak śpiewał w radiu albo w swoich piosenkach. Oparłam głowę na jego ramieniu i przysłuchiwałam się jak śpiewał jedną ze swoich piosenek. Kiedy skończył nie chciałam przerywać tej chwili swoim głupim pytaniem „Skąd się tutaj wziąłeś?”. Wstał i wyszedł z pokoju. Kiedy zamknął drzwi nadal nie dochodziło do mnie co się dzieję. Samotnie siedziałam w tym samym miejscu co chwilę wcześniej Justin. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Może mi się wszystko śniło? Pójdę do łazienki i się obudzę. Zwilżyłam twarz zimną wodą i się uszczypnęłam. I wtedy się obudziłam cała mokra w swoim łóżku. Skąd ja się tu wzięłam? Przecież zasnęłam w salonie. Przetarłam flegmatycznie oczy i ociężale wstałam z łóżka i udałam się w stronę łazienki. Spryskałam wodą twarz i poszłam w stronę garderoby żeby się ubrać. Wzięłam pierwsze lepsze rurki i Tshert z nadrukiem. Wzięłam zimny prysznic. Dobrałałam do szarych rurek bluzkę z słodką pandą i dodatki w kształcie pandy. Na nogi wsunęłam szare dunki i zeszłam na dół pomóc mamie w przygotowaniach do wieczerzy.
-Witaj córciu-pocałowała mnie w prawy policzek.
-Dzień dobry...Pomóc w czymś?
-Jak niczego nie zjesz to i tak dużo pomożesz. Zacznij stroić choinkę.
Udałąm się do salonu gdzie stało świąteczne drzewko. Z kartonów powyjmowałam bombki , które zostały jeszcze po mojej prababci. Kiedy skończyłam wieszać poszłam do mamy pracującej w kuchni.
-Skończone a teraz mogę ozdobić lukrem pierniczki. Ploose...
-Możesz tylko się staraj nie bazgraj jak zwykle.
-Dobrze-wiedziałam , że i tak zrobię swoje no , ale trzeba choć w 0,001 % postarać się.
Chyba nigdy mama tylu piernikowych ludków nie upiekła, ale dałam radę je ozdobić. Teraz się ubrać , zrobić na bóstwo i iść na imprezkę do Bieberów. Pobiegłam do pokoju i z szafy wyjęłam grzeczną sukienkę a właściwie strasznie pstrokatą sukienkę od D&G. Nie wiem czemu ją kupiłam , ale kiedy przechodziłam przez alejki w mallu ona mnie przyciągała. Zmuszała żebym weszła do butiku należącego do Dolce & Gabbana. Do tej sukienki założyłam buty od tego samego projektanta i dobrałam kilka dodatków.
-Jess wyglądasz cudnie- w drzwiach stanął Peter.
-Co ty tu robisz? – zdziwiona podeszłam do niego.
-Stoję.
-Bardzo śmieszne ha,ha, ha. A tak na serio?
-Przyjdziesz na imprezę sylwestrową u mnie na chacie robię. Przyleziesz?
-Może a teraz spadaj. Jak matka zobaczy ciebie...-jego już nie było otworzył okno i wyskoczył przez nie.
Powiew zimnego powietrza sprawił , że po moim ciele przeszedł dreszcz. Brrr... Zamknęłam okno i poszłam do łazienki aby zająć się moją krzywą mordą i burzą loków. Zaczęłam od włosów. Powoli bez pośpiechu prostowałam każde pasmo włosów aż w końcu były proste jak nitki kukurydzy. Teraz to w czym nie jestem dobra. Nie lubię się malować , bo zawsze krzywo wychodzi. Jedno oko mocniej wymalowane a drugie mniej.
-Mamooo!!
-Tak Jess? Jak ty ślicznie wyglądasz... Użyj tylko błyszczyka i tuszu i będziesz wyglądać jak anioł.
-Taaa. Ja i anioł... Mamo przesadzasz. Dobra a , o której jesteśmy umówione u Biebsów?
-Na 4 a teraz jest...3 masz jeszcze pół godziny dla siebie.
-Dobrze...
Usiadłam na łóżku i czekałam aż czas zacznie się przewijać jak w simsach. Otworzyłam okno i zebrałam śnieg z parapetu. Uformowałam go w kulęe i rzuciłam ono Biebera , który poprawiał krawat.
-Siema!-wrzasnęłam , ale do niego ktoś zadzwonił , więc zamknęłam okno. Skuliłam się na łóżku i znowu czekałam na cud. Włączyłam laptopa i weszłam na YT. Nudy , nudy i nudy. Może posłuham chińskich piosenek albo innych zagranicznych piosenek. Weźmy losuj kraj na P...Polska. A gdzie to leży?W wyszukiwarce wpisałam Polskie piosenki. Kliknęłam w pierwsze lepsze coś , ale nie mogłam posłuchać , bo matka kazała mi już się zbierać. Zbiegłam na dół i ubrałam się w kurtkę...
*

Wreszcie skończyła się wigilia u Bajbów. Nie było źle , chociaż wolałam wigilie z mamą na kanapie przed telewizorem i wielką puszką z lodami czekoladowymi. Pattie i Justin nalegali żebym została u nich na noc , bo czemu mam siedzieć sama w domu kiedy mama będzie w pracy. Nie wiedziałam co powiedzieć , więc mama odpowiedziała za mnie „ Z chęcią zostanie”. No i teraz siedzę u Biebsa w pokoju nudząc się.
-Nuudyy...-powiedziałam sama do siebie , bo on siedział od pół godziny w łazience.
-Weź encyklopedie i się poucz – wrzasnął z łazienki.- Jest ciekawa a przy okazji nauczysz się czegoś.
-Weź się ode mnie odpieprz. Jest wigilia i Jessica jest smutna i jej się nudzi-narzekałam jak czegoś chciałam , ale nie wiem czemu teraz narzekałam skoro niczego mi nie brakowało.
- To się teraz ze mnie pośmiej-wyszedł z łazienki z zieloną szopą na głowie.
Wybuchnęłam głupim śmiechem. Ja nie mogę jego włosy są zielone jak łąka w maju. Z torebki wyjęłam szminkę i na malowałam mu taki uśmiech jak u clowna.
-Ej-zaśmiał się.
-Hallo wen się już skończyło a teraz mamy święta chyba , że chcesz szpanować na nowy rok.
-Taa jasne.
-Różne pomysły do łba ci przychodzą więc skąd mam wiedzieć. Dobra... Po co to sobie na łbie zrobiłeś?
-A po to żeby przyjemność zrobić...Dobra , ujmijmy to tak „ po raz pierwszy bawiłem się farbą do włosów”.
-Za jakieś 3-4 miesiące ci zejdzie no chyba , że chcesz iść do fryzjera zdjąć kolor. Ściemnia się ja już pójdę-chciałam już iść i położyć się i odciąć się od świata realnego.
-Nie zostaniesz na noc...Pattie dzisiaj idzie na pokaz baletu wiesz jak chłopczyki i dziewczynki tańczą Jezioro Łabędzie.
-Sama nie wiem ... Przekonaj mnie.
Zdjął koszulkę i wykonyawał przedemną jakieś dziwene wygibasy. Lewą ręką zasłaniałam wiok , bo byłam bardzo wstydliwą osobą.
-Dobra uspokój się , bo zmienię zdanie-opadłam na łóżko i zwinęłam się w kłębek jak zwykle.
-Coś cię gryzie...
-Nie , kompletnie nic.
-Nie oszukuj samej siebie , coś tam głęboko w środku cię gryzie. Mi możesz powiedzieć nie gryzę.
Wtuliłam się w jego nagi tors i zaczęłam szlochać.
***
Fuzk Yea napisałam i jestem z tego dumna ;p Wredna jestem... Ale dałam radę... No to tak szlaban, jeden, drugi, trzeci, 3 "bańki" jak to ksiądz Wojtuś mówi xd. Dodatkowe zajęcia, nauka i mój bro. Naagorsze , że zgłosiłam się na ochotnika do pilnowania bahorów w podstawówce żeby sobie podwyższyć ocenę i teraz do 4 siedzę z dzieciakami w świetlicy i plotkuje xd
Następny jak mnie natchnie

niedziela, 3 października 2010

Rozdział 9-Jak my wyglądamy?


Jutro już 24! Kupiłam mamie kosmetyki i napisałam nową piosenkę. Dzisiaj mam zamiar się pogodzić z Bimberem. Udałam się w kierunku garderoby i założyłam ciepłe ubrania (kilk). Pierwszy raz w LA widzę taki śnieg. Kiedyś popadał 5 minut i po 10 już go nie było. Zawsze żałowałam , że padał akurat kiedy byłam w szkole. Włosy wyprostowałam i poszłam do kuchni. Wyjęłam pierwsze lepsze coś z lodówki i wsunęłam w zawrotnym tempie. Ubrałam kurtkę i udałam się przed drzwi willi Bieberów. Nacisnęłam dzwonek. Po kilku sekundach drzwi otworzyła mi Pattie.
-Dzień dobry. Ja do Justina...
-Jest w swoim pokoju...-zrobiłam dziwną minę-Na górę a potem drugi pokój po lewej. W podskochach udałam się do pokoju Biebera. Grał coś na gitarze. Przyłożyłam ucho do drzwi i Justin miał plany wyjść no i się na niego przewróciłam.
-Jess...Co ty tu...
-Przepraszam za wczoraj...Nie wiedziałam co robię...-poczułam wstyd i to wielki.
-Przeprosiny przyjęte...Czyli nasza przyjaźń znowu istnieje?
-Tak –podniosłam się z podłogi.
-Co chcesz robić?-zapytał chowając gitarę do futerału.
-Bo ja wiem... Może...-pokiwałam przecząco głową
-Hmm?
-Głupi pomysł...
-Tylko powiedz jaki...
-Pomożesz mi pomalować garaż?
-Dobra...
***
Malowanie nie obeszło się bez wygłupów.
-Justin?-obrócił się i maźnęłam go białą farbą po twarzy.
Zaczęliśmy się gonić po całym garażu. Kopnęłam przy tym puszkę z farbą i nasze buty były całe białe. Pośliznęłam się i byłam cała biała. Justin się śmiał. Pociągnęłam go za nogawkę i teraz i on był cały w białym płynie.
-Jak my wyglądamy?-zapytałam śmiejąc się z widoku Justina
-Jak skończone debile...? Dzieci downa bawiące się w białym preparacie nazywanym farbą...?
-Debile-zaśmiałam się.-Twoje włosy są całe białe i za 10 minut nie będziesz ich mieć!
-Trudno przy najmniej będę mieć mniej fanek.
-Myślałam , że masz obsesje na punkcie swoich włosków...
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz...Miałem obsesje , ale już nie mam.
Uśmiechnęłam się i wstałam z białej kałuży.
-I co matki powiedzą?-przerobiłam „Co ludzie powiedzą?”
-Że wyglądamy jak bałwanki i będziemy stać przy choince-zaśmiał się.
Idąc w stronę drzwi wywróciłam się i upadłam na Biebera. Całe wydarzenie wyglądało jakbyśmy się całowali.  Do garażu weszła mama a zaraz się cofnęła.
-Nie moja wina-uśmiechnął się Justin.
-Wiem... I dlatego wywołuje tobie wojnę-na mojej twarzy pojawił wielki banan
-Ja zawieram sojusz... Nie będę się bić z dziewczynami....
-Będziesz...
Pokiwał przecząco głową.
-Trudno...Łatwo mnie pokonać a nagrodą był całus-złośliwa ja.
-Ciebie łatwo pokonać? Nie wierze...
Zmierzyliśmy się na rękę i wygrałam. Nie musiałam dawać mu buziaka. Ufff...
Justin pomógł mi się podnieść.
-To do jutra...-powiedział
-Jutra? Przecież jutro jest 24...
-Razem z mamą spędzasz u nas wigilie...Nie wiedziałaś?
Pokiwałam przecząco głową.
-No to do jutra-odprowadziłam Justina do drzwi i pobiegłam do mamy.
-Mamo to nie tak jak myślisz... Ja się przewróciłam na niego....
-Ja wiem swoje-powiedziała uśmiechając się.
-Czemu nic nie mówiłaś o Wigilii spędzanej z Pattie i Justinem.
-Wypadło mi z głowy...Kupiłam za ciebie prezenty...
-Dziękuję-chciałam przytulić mamę.
-Najpierw się umyj to mnie przytulisz....
Z szafy wyjęłam luźny dres i ciepły sweter (kilk) a stary Tshert i stare spodnie wyrzuciłam. Poszłam się umyć , ale zaschnięta farba ciężko schodziła z moich loków i skóry. Po 4 godzinach mycia i szorowania usiadłam w salonie i włączyłam TV. Świąteczne programy, reklamy reklamujące cudowne coś czego bardzo potrzebujesz, gotuj z gównem...Nudy zatrzymałam się na programie gdzie leciała Duma i Uprzedzenie. Uwielbiałam ten film.
-Mamoo?
-Tak Jess?
-Zrobisz mi herbaty z miodem i cytryną?
-Dobrze...
Elżbieta i Darcy...Para idealna...Kurde reklamy jak ja ich nienawidzę...Przełączyłam na inny program... Święta nie obędą się bez Kevina samego w domu... Do pokoju weszła mama z moją herbatą. Usiadła obok mnie i wyrwała mi pilota. Cicho jęknęłam.
-Mamoo...
-Nie powiesz mi , że oglądasz Kevina poraz setny? Pattie mówiła , że dzisiaj...
-Ja oglądam Dumę i Uprzedzenie-wyrwałam mamie pilota.
Przez resztę filmu razem z moją rodzicielką szlochałam. Czemu ja ryczę przy każdym filmie? Niestety po 2 godzinach film się skończył i mama  mi zabrała pilota... Oglądaliśmy jakąś głupią telenowelę , która do złudzenia przypominała Modę na Sukces. Korzystając z okazji przysnęłam na maminym ramieniu.Niestety B&B kończy się po 40 minutach i mama musiała mnie obudzić wstając.
-Mamo...Która godzina?-zapytałam zaspana
-9 rano-powiedziała z kuchni.-Idź się powoli przygotowywać.
-Dobrze tylko się obudzę...-powlokłam się na górę.
Do czołgałam się do łóżka. Miałam jeszcze sklejone oczy. Usłyszałam ciche granie gitary. Rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok zatrzymał się na...
***
Wiem wredna jestem , ale naprawde czasu na to opowiadanie nie mam szkoła, inne opowiadania, praca domowa i moje sprawy prywatne. Nie wiem kiedy będzie następny , ale jakoś w najbliższym czasie.