wtorek, 24 sierpnia 2010

Rozdział 6-Leciał jak zwykle Bieber

Dzisiaj ostatni raz nagrywam piosenkę w tym roku. Kiedy skończą się ferie pewnie znowu zaczniemy nagrywać. Może czas pogodzić się z Bimberem w końcu teraz jest moim sąsiadem. Nie mówię o przyjaźni tylko żeby było normalnie. Bez żadnych wyzwisk i uczuć. Otworzyłam okno i wrzasnęłam jego imię. Wyszedł na balkon.
-Co się stało?-zapytał
-Chcę pogadać!-wrzasnęłam
-Chyba nie tym sposobem...Idę do ciebie czy ty do mnie?
-Ty do mnie...-poszłam na dół żeby otworzyć mu drzwi.
-O czym chcesz gadać?-zapytał patrząc na mnie dziwnym wzrokiem
-O nas... Zawieszam broń... Nie wyzywam cię od Zjeberków , Bimberków i innych a ty nie okazujesz publicznie uczuć...albo w ogóle nie okazujesz.
-Zgoda...-splunął na dłoń.
-Nie dzięki aż tak obrzydliwa nie będę...
-Jedziemy razem do studia? Za 2 godziny bądź gotowa...Dzisiaj żeby było milej nagrywamy teledysk.
Tylko się uśmiechnęłam. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Nie wiadomo dlaczego zrobiłam takie same serduszko z rąk jak on robił. Pobiegłam do swojego pokoju i weszłam do ogromnej garderoby. Już niedługo spadnie śnieg. Połowa grudnia się zaczęła , więc zaczęło być chłodno. W co ja mam się ubrać? Po długim zastanowieniu wybrałam to. Od kiedy poznałam Justina coraz dłużej stoję przy szafie. Mam jeszcze 20 minut. Spróbuję ułożyć burzę moich loków. Zaczesałam włosy na prawe ramię. Pora już iść. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół. Usłyszałam ciche pukanie. To pewnie on. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Justina w takiej samej czapce jak moja.
-Od gapiłeś ode mnie czapkę!-powiedziałam zdejmując mu ją z głowy i chowając za plecami.
-Wcale nie...! Oddawaj!-bawiliśmy się w berka
-Najpierw mnie złap!-pobiegłam na dwór no i na moje nieszczęście się wyglebałam.
-Nic ci nie jest?-podbiegł do mnie Justin i pomógł mi wstać.
-Chyba nie...Dzięki...
-Nie ma za co...Idziemy do auta?-dzisiaj mieliśmy jechać terenówką Justina. Ile on ma tych samochodów?!
Posłusznie wsiadłam na miejsce pasażera obok kierowcy. W środku było ciepło więc zdjęłam swoją uszatkę. W radiu usłyszałam znaną mi melodie...
-Czy to nie...-zaczęłam , ale Justin mi przerwał
-Tak to nasza piosenka...-wyszczerzył dla mnie swoje uzębienie.
-Już leci w radiu? Szybko poszło...
-Tak i dzisiaj zaczniemy ćwiczyć choreografię do teledysku...Będziemy musieli pod czas ferii do ciebie przychodzić żeby poćwiczyć układy...
-Co?! Nawet w święta mam pracować?!
-Nie pracować tylko ćwiczyć choreografię... I to nie jest wcale taka trudna sprawa jeśli się z kimś tańczy...
-Taa...Jeśli ja mam dwie lewe nogi...
-Potrafisz...wiedziałem...-popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem.
-Kiedy? Na imprezy dzielnicowe nie chodziłeś...
-Wczoraj jak tańczyłaś do I gotta feeling-zaśmiał się.
-Podglądacz...
-Kłamczucha...
-Foch!-wystawiłam mu język
-Nie obrażaj się , bo cię...
-Nie kończ...-uśmiechnęłam się
Cały czas po drodze się śmialiśmy i wygłupialiśmy. No i byliśmy pod studiem. Na szczęście nie było paparazzi. Dzisiaj byliśmy na ostatnim piętrze budynku. Siedziało tam już kilka osób.
-Hej!-przywitałam się
-Justin ci wszystko ci wyjaśnił?-zapytał Usher.
-Tak...
Czekała nas długa rozgrzewka. Zapomniałam , że kręcimy teledyski i musiałam tańczyć w stroju Biebera. Cuchnęło jego perfumami. Blee.Układ wcale nie był trudny. Kilka razy go powtarzaliśmy i potem musieliśmy już kończyć. Justin odwiózł mnie do domu. Musiał coś załatwić , więc nie wszedł żeby pogadać...Nie wiem po co chciałam z nim gadać...Przecież go nienawidzisz...Usiadłam na sofie w salonie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Włączyłam Tv i skakałam po kanałach. Nudy,nudy i nudy. Zatrzymałam się na MTV. Leciał jak zwykle Bieber. Nie było innych artystów czy co? Zniechęcona zadzwoniłam do Sienny.
-Halo?
-Tu JJ... Co robisz?
-Nudzę się , a ty?
-Też przyjdziesz do mnie?
-Łokej tylko wezmę samochód od taty...
Rozłączyła się , a ja znowu zaczęłam się nudzić. Posłuchałam trochę piosenek na YT i poszłam otworzyć drzwi Siennie.
-Hej!-powiedziała popychając mnie do środka.
-O co chodzi?-zapytałam zdziwiona.
-Kim jest te ciacho?
-Które...?
-To...-wskazała na wysokiego bruneta.
-Bo ja wiem...Nikogo tu nie znam oprócz Justina...
-Może pójdziemy na podryw...?
-Dziewczyno spadałaś mi z nieba...
Sienna się tylko uśmiechnęła. Ubrałam się w płaszcz, kozaki i założyłam swoją uszatkę na łeb. Łaziliśmy cały czas za tym kolesiem. Krok w krok za nim. Po drodze plotkowaliśmy i śmiałyśmy się. W końcu ten chłopak się odwrócił.
-Hej girls!-przywitał się
-Hej!-powiedziałyśmy równocześnie z Sienną.
-Mieszkacie tutaj? Ja mieszkam o tam-wskazał na willę na końcu ulicy.
-Ona tak-powiedziała Sienna pokazując na mój dom.-Ja do niej tylko przyjechałam...
-Może kiedyś do ciebie wpadnę...Musze lecieć. Bay!
Kiedy poszedł my wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
-Podoba ci się...Przyznaj się...
-Niom... Jest taki słiiit...-powiedziałam śmiejąc się
-Odpuszczę ci go jak oddasz mi Justina, albo dasz mi jego numer...
-Zaraz ci podam...I on nie jest mój!
-Dobra...Dobra...Spokojnie...Podasz w końcu mi ten numer?
Podałam jej numer i wróciłyśmy do domu.
-Co robimy?-zapytała Sienna
-Pocykamy sobie fotki?
-Pewnie...-poszliśmy do łazienki i cyknęłam parę fotek iPhonem Sienny. kilk. Potem poszliśmy do salonu i tam Sienna odwaliła zajebistą minę kilk. Potem śpiewaliśmy karaoke. Razem fałszowaliśmy Biebera. Niestety Sienna musiała już iść. Znowu zostałam sama. Przebrałam się w dres kilk i przećwiczyłam choreografię. Nie potrzebuje Justina żeby było idealnie. Nic mi się nie udawało samemu. Może przyjdzie do mnie i poćwiczymy. Z torebki wyjęłam telefon i zadzwoniłam do JB.
-Halo?
-Tu JJ...Możemy poćwiczyć układ?
-Za 10 mninut będę...
Rozłączyłam się i udałam się do kuchni po wodę. Po 5 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi...Ciekawe kto to?
***
 Peter(17 lat)-Jest typem złego chłopca. Pije, ćpa i imprezuje do rana. Jego pasją jest deskorolka i dziewczyny. Chce wykorzystać JJ tajemniczej rzeczy...
***
Jest 6 ^^ Mam świetne pomysły na następne rozdziały...( dzięki Maltinki <3) Następny jak tu będzie przynajmniej 6 komci... Na dole zrobiłam nową grafiką...Która ładniejsza ta na górze czy na dole? Mam świetną wiadomość ^^ Ja swoją broń w stosunku do Szarej zawieszam :*... Więcej nie zdradzę :) Miłego wieczoru

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Rozdział 5-Obijałam się o ściany i myślałam , że jestem piłeczką od pin-ponga albo od tenisa.


Rozdział z dedykacją dla Martinki <33
Ujrzałam Justina ze swoim słiitaśnym uśmieszkiem.
-Przepraszam za wczoraj...-usiadł obok mnie.
-Nie chce tego...-byłam uczulona na wszelkie pyłki
Pobiegłam w stronę toalety. Woźna wpuściła mnie bez awantur widząc moją minę. Wreszcie dobiegłam do kibla. Wrzuciłam bukiet do klozetu i spuściłam wodę. Nie no zacięło się... Kilka razy spróbowałam nacisnąć spłuczkę , ale nie udawało się. W końcu zdenerwowana spłuczka dostała kopniaka i jak ręką odjął...  Kiedy wszystko było gotowe poszłam pod klasę i zaczekałam na lekcje. Czy ja odrobiłam  zadanie domowe? No trudno nic się nie stanie jeśli to setne z kolei. Usłyszałam dzwonek i otworzyłam drzwi do klasy gdzie miała odbyć się lekcja wychowawcza.
-Po raz pierwszy panna Jarrell się nie spóźniła...-powiedział nasz wychowawca
Usiadłam na swoim stałym miejscu i wyjęłam notes. Na bazgrałam kilka rysunków na jednej z kartek i napisałam Jessica  na całą kartkę. Spojrzałam na kalendarz,który wisiał na ścianie obok biurka nauczyciela. Za 2 dni ferie świąteczne...Już niedługo...Będę wolna od nauki! Usłyszałam dzwonek,który oznaczał koniec przerwy i momentalnie klasa była pełna. Jakieś nowe dziewczyny stały przy Wyroku śmierci (biurko nauczyciela).
-Cisza!-uspokajał nas pan Beeny.-Przedstawiam dwie nowe uczennice. Siennę Sifiri i Amandę Cheester.
Tą pierwszą skądś zam ,ale skąd... Sienna...Tak to ona...Na 100% ona.  Przyjaźnie się do niej uśmiechnęłam i poklepałam wolne krzesło obok mnie. Nieśmiało do mnie podeszła.
-Pamiętasz mnie jeszcze?-zapytała siadając
-Oczywiście...Sienna BFF-uśmiechnęłam się.
Usłyszałam jakieś wrzaski i odgłosy bójki. Wszyscy wpatrywali się w bitwę Natalie i tej Amandy. Temu plastikowi się należało. Nauczyciel w końcu je rozdzielił. Chciałam się na niego rzucić i dokopać mu. Ja chcę jeszcze bójkę! Każdy musiał usiąść na swoim miejscu a ofiary bójki jaki i uczestniczki poszły do pielęgniarki. Reszta klasy spędziła nudną lekcję siedząc na twardych krzesełkach. Nie zwracałam uwagi na Bimber wolałam przegadać całą lekcję z Sienną. Na przerwie wszędzie razem łaziliśmy. Może do studia pozwolą mi ją zabrać... Zrobię słodkie oczka... Dzisiaj mieliśmy odwołane 2 ostatnie lekcje. Sienna mieszkała teraz niedaleko mnie jakieś 2 przecznice, więc razem wracaliśmy ze szkoły. Z domu pojechałam do studia a tam nagrywałam piosenki z Usherem a nie  z Zjeberem. Po kilko godzinnej pracy skończyliśmy nagrywać 2 kolejne piosenki ( Almost Love, Up & Running).W domu jak zwykle nikogo nie było więc wyszłam na dwór do ziomków. Van miało jesze nie być przeznajbliższy miesiąc. Na jednej ze ścian ujrzałam swój pseudonim + Zjeber= ♥.  Co to ma znaczyć?  Ujrzałam fejsy moich kumpli. Śmiali się...Kiedy mnie zobaczyli ich miny wyglądały miej więcej tak ;|.
-Co to garffiti ma znaczyć?-zapytałam popychając Mike’a
-To co wczoraj Bimber do ciebie wrzeszczał-śmiali się.
-Ta bardzo śmieszne...Ale ja go nie... Kumacie? Jeśli nie to wpie****!-wyrzywałam się na nich.
-My wiemy co słyszeliśmy więc nie zmyślaj...
-Nie zmyślam-poszłam w stronę domu.
Jak oni mogą w to wierzyć... ja go wcale nie lubi a dopiero co kocham.  Moja mama powiadała jak się posprzeczaliśmy a ja pytałam ją „Kochasz mnie?”. Mama zawsze odpowiadała „Kocham cię ,ale jest tyle rodzai miłości co chwil w życiu”.  A co jeśli go kocham...Wpadłam do domu i pobiegłam do pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc włączyłam YT. Było mnóstwo komentarzy pod moimi nowymi filmami. Więcej dobrych niż złych. Jak się domyślam ten profil należy do Natalie. Zobaczymy co ona tu ma... Do Jessici Jarrell...Ciekawe co to? Po pierwszych sekundach filmiku moje oczy stały się wilgotne. Wyzywała mnie życzyła śmierci i wgl. Ja jej jutro dokopie... Nie pozna swojej mordy...  Spojrzałam na komentarze pod tym filmikiem... Jej podwładne...podwładne...podwładne i co ja tu widzę pan Zjeber. Broni mnie... Kurde...Wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni zjeść obiad. Wybrałam z fasolki,fasolki i fasolki fasolę. Podgrzałam ją i z grymasem na twarzy zjadłam porcje najtańszego jedzenia w sklepie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Przed drzwiami stała pani Derelly.
-Witaj Jessico...Rano był listonosz i przyniósł mi to , bo ciebie nie było-wręczyła mi bukiet z liścikiem.
-Dziękuję pani...Przeprasza za tego chłopaka z wczoraj...
-Dobrze dziecinko...A jaki on jest?-usiadła na krześle w kuchni.
-Nie jest moim chłopakiem... Jest pojeb*** ch***!
-Dobra dziewczynka...Będzie z ciebie dobra feministka...Ja muszę już iść.
-Dowidzenia  pani Derelly.
Wyjęłam liścik z kwiatów i przeczytałam co tam ktoś nabazgrał.  Wyznawał mi , że mnie kocha i się podpisał Justin... I co mi z tego...Następny śmieć w koszu? Chyba tak . Do domu weszła rozpromieniona mama.
-Córeczko mam świetną wiadomość-powiedziała od progu.
-Jaką?
-Prze prowadzamy się!
-Coo?! Ja nie opuszczę LA...
-Nie z Los Angeles tylko do innej dzielnicy...
-Uff... A gdzie będziemy mieszkać i dlaczego się prze prowadzamy?
-Dostałam nową pracę a przy okazji mieszkanie w Hollywood!!!
-CO?!-nadal do mnie to nie dochodziło
-Tak dobrze słyszysz...
Moja mina przez najbliższą godzinę wyglądała tak o_O. Chciało mi się śmiać a zarazem płakać. Zostawię tutaj swoich najlepszych kumpli i znajomych...Mama obiecała mi , że do końca szkoły będę chodzić do tej gdzie jestem. Jutro już się prze prowadzamy i tam spędzimy święta. Mama napisała mi zwolnienie na 2 dni żebym nie musiała iść do szkoły.  No i do 2.01 mam wolne! Zaczęłam pakować swoje rzeczy do kartonów. Musiałam rozstać się ze swoim pokojem. Moje oczy stały się wilgotne. Pogłaskałam ścianę mówiąc „Jeszcze tu wrócę...”. Na dziś skończę z pakowaniem się... Wycięczona położyłam się na łóżku i bez trudu zasnęłam.
Obudziłam się w świetnym humorze. Od rana chciało mi się skakać ze szczęścia i jeszcze zjadłam czekoladę co nie było dobrym pomysłem a potem popiłam Coca-Colą. Zachowywałam się jak dziecko z ADHD. Obijałam się o ściany i myślałam , że jestem piłeczką od pin-ponga albo od tenisa. Wszędzie mnie było pełno. Po godzinie byłam spakowana w takim tempie posprzątałabym cały dom w 15 minut. Zjadłam śniadanie i poszłam przebrać się. Ubrałam się w to. Ciężarówka zabrała nasze rzeczy a ja pożegnałam się ze swoimi kochanym domkiem i wsiadłam do taksówki. Powysyłałam SMS’y żeby po informować wszystkich , że ja tam już nie mieszkam. Przez przypadek wysłałam esa do Bimbera. Trudno... Po godzinnej jeździe byliśmy już w Hollywood pod naszym domem klik.  Mama wygrzebała klucze i weszliśmy do domu.  Cały czas wrzeszczałyśmy widząc co nowe pokoje. W końcu dotarłam do swojego kilk. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się głupkowato śmiać...
***
 Pani Derelly (lat 49)- Sąsiadka JJ. Jest feministką. Z chęcią pomaga rodzinie Jarrell. Znana jest z robienia awantur.
***
No i mamy 5 ^^
Rozdział krótki , ale jaki xD
No dobra jest nudny... Decydujcie same jaki on jest... Nie mam pomysłu na następny , więc dajcie jakieś propozycje...
tu ma być min 5 komci
WOJNA SZAREJ!!
Nio to BUUUUUUUUUUZIOKI :*

niedziela, 22 sierpnia 2010

Nowe postacie...

Powinnam dodać przy rozdziale , ale wolę teraz...
Sienna Safiri (16 lat)- Przeprowadziła się do NY zostawiając przyjaciół po latach wraca do LA. Chce odnowić swoją przyjaźń z Jess. Jest bardzo szalona. Uwielbia lizaki i bawienie się swoim iPhonem. Nie potrafi wytrzymać dnia bez dodania nowego wpisu na Twitterze . Nie lubi plastików ani wyrobów czekoladopodobnych. Na okrągło cyka sobie zdjęcia.
 Amanda Cheester(15 lat)- Nowa uczennica w szkole. Jest plastikiem ,ale nie lubi Natalie. Jej rodzice są na liście najbogatszych ludzi w USA. Czuje się jak księżniczka i uważa , że wszystko jej się należy. Chce być bardziej popularna od Natalie.

sobota, 21 sierpnia 2010

Rozdział 4-Trzymał bukiet składający się z tuzina czerwonych róż

Rozdział 4
Łeee...Dostałam dzisiaj 4 nagany, i mnóstwo E lub D i mnóstwo minusów. Od rana nie chciało mi się żyć. Van pojechała ze starymi, ziomki zrobiły sobie wagary i ja sama zostałam... Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej książki na Historię. Przygotuj się na następne D- albo E+. Udałam się w kierunku klasy. Patrzyłam na te wszystkie dzieciaki przy szafkach... Jedni się miziali, drudzy powtarzali lekcje... Mój wzrok się zatrzymał przy zatłoczonej ścianie. Pewno Natalie ma jakiś słiitaśny gadżecik.
-Jess!Jess! Zatrzymaj się!-usłyszałam moje imię i stanęłam jak wryta.
Ujrzałam Justina biegnącego w moją stronę. Co ten bachor tutaj do cholery robi?! Dopełnienie mojego cudownego dnia...
-Czego?!-warknęłam
-Będę z tobą chodzić do szkoły przez najbliższy miesiąc...Cieszysz się?
-Nieeeee...-kontynułowałam swoją wędrówkę do klasy.
-Nie możesz chwili zaczekać...
-Nieee-odpowiedziałam tak samo jak na poprzednie pytanie.
-Nie pamiętasz wczorajszej nocy...?-zapytał gapiąc się na mnie swoimi sraczkowatymi oczkami
-Nie! Chcę o wczorajszym zapomnieć...
W końcu dotarłam do klasy. Zajęłam Vipowskie miejsca z tyłu klasy. Dzisiaj będę sama siedzieć, bo Van nie ma. Dźwięk dzwonka... Głośniejszego nie wymyślili?! Położyłam na blacie książki i zeszyty. Kiedy wszyscy uczniowie byli na miejscu baba. Zaczęła od przedstawiania Bieberka.
-Poznajcie nowego ucznia.-jej piskliwy głos wnerwiał mnie- Oto Justin...
-Mnie pewnie znacie z MTV czy jakiś portali i takich podobnych. To ja Bieber-potrząsnął głową i no i jak wiadomo każda dziewczyna się posikała na widok jego włosków od 7 boleści.
-Justine usiądziesz obok...-popatrzyła na klasę. Boshe tylko u mnie było wolne miejsce.-Panny Jarrell...
Nie...Tylko nie to...Wolę poddać się najgorszym torturą niż z nim siedzieć. Zajął miejsce obok mnie.
-Cieszysz się?-zapytał nie robiąc sobie nic z nauczycielki
-Bardzo...Normalnie skacze ze szczęścia-nauczycielka nic z nas sobie nie robiła.
-Panno Jarrell może pani rozmawiać pół tonu ciszej...-nie dostałam nagany!
-Idziesz dzisiaj do studia?
-Może...
Resztę lekcji spędziliśmy w ciszy. Bazgrałam coś na okładce zeszytu. Bimber podsunął mi karteczkę. „Obraziłaś się?”. Odpisałam mu „A co cię to?”. „Nic” odpisał mi. Usłyszałm dzwonek. Spakowałam książki do plecaka i wyszłam z klasy. Udałam się na stołówkę. Dziś dam sobie spokój z bitwą na żarcie.Usiadłam na swoim stałym miejscu. Dzisiaj siedziałam sam jak palec przy stole. Nie miałam humoru ani chęci żeby cokolwiek zjeść. Ograniczyłam się tylko do butelki wody. Bieber dosiadł się do mnie. Traktowałam go jak powietrze. Z plecaka wyjęłam notatnik i spróbowałam zkoregować piosenkę , którą wczoraj napisałam. Według mnie był idealna. Spojrzałam na zegarek za 2 minuty Biologia. Jak ja jej nie lubię...Wstałam i udałam się pod klasę.
Lekcje mijały strasznie szybko. Zanim się zorientowałam była już ostatnia lekcja. Nie chciało mi się iść do studia. No , ale trzeba... Chcesz być sławna...Kiedy usłyszałam dzwonek...Chciałam już wstać i wybiec ,ale Bimber stał już przy mnie.
-Podwieźdź cię do studia?
-Dam se rade...
-Nalegam...Autobusy tam nie jeżdżą...
-Pójdę na nogach...
-10 mil?
-A co ci w tym przeszkadza?
-Nie będę tam siedział wiecznie.
-A ja nie będę się z tobą wozić.
-Pliss...Tylko raz...
-Raz! Jeśli tylko raz to się zgadzam...
Udaliśmy się na szkolny parking. Nie ja tu nie wsiądę. Nie tutaj... Nie do jego sportowego samochodu...Zabije mnie...
-Wsiadasz?-zapytał otwierając mi drzwi
Po długim namyślę wsiadłam. Trudno raz się żyje... W radiu leciała jego piosenka...Chciałam to przełączyć , bo od tego odpadały mi uszy. Po 20 minutowej jeździe byliśmy na miejscu. Poczułam stały ląd pod nogami. Chwała ci! Paparazzi nacykało mnóstwo zdjęć. Nie wiedziałam jak mam się zachować więc wbiegłam do budynku. Głęboko odetchnęłam i podeszłam do windy. Chyba na 14 jest studio...Tak... Do windy z opóźnieniem wsiadł Bimber.
-Jak ty się nie boisz Paparazzi?-zapytałam gapiąc się jak głupia na niego
-Przyzwyczaiłem się... Przyzwyczaisz się zobaczysz...
-Trzymam cię za słowo-wysiedliśmy z windy.
Ushera dzisiaj nie było tylko miałam z nim nagrywać piosenki. Justynka przeczytała kilka razy moje teksty. Potem śpiewałam a właściwie wmusiłam w siebie. Po 5 godzinach pracy mieliśmy nagrane 3 piosenki. Musieliśmy już kończyć... Bieberek podwiózł mnie do domu. Nikogo w nim nie było. Mama była w pracy , a ojciec był na wyjeździe służbowym. Usiadłam w salonie i włączyłam TV. Nie było nic ciekawego. Reklamy,reklamy, mecz,reklamy,reklamy, mecz i tak przez 100 kanałów. Zrobiłam sobie zdjęcie z Jasmin i wrzuciłam na TT. Dawno niczego nie dodawałam na YT. Może nagram coś... Tylko jaką piosenkę...Może...Baby Justina...Przynajmniej będzie jakaś rozrywka... Wydrukowałam tekst piosenki i na YT przesłuchałam ją kilka razy. Dobrze teraz znaleźdź wersje karaoke. Jest włączyłam kamerę... Baby....baby...oł...baby...Ohh...baby...baby...No...Zaraz zgrałam na kompa i wrzuciłam na YT. Może jeszcze coś zaśpiewam... Może RiRi... Umbrellę już śpiewałam...Może ...Stupid in Love... Zrobiłam tak samo jak w przypadku Baby. Usłyszałam brzęczenie telefonu. Wyjęłam go z torby i odebrałam.
-Halo?
-Hej Jess... Tutaj Justin-chciałam nacisnąć czerwony przycisk ,ale moje palce odmówiły posłuszeństwa.
-Czego!?-warknęłam
-Wyjrzysz przez okno?
-Może-podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony.
-Czego?!
-Ciebie...
-Daj mi spokój! Wstydu mi przynosisz!-rozłączyłam się , bo po co mam płacić za rozmowy przez okno.
-Nie zamykaj okna proszę!
Wyszłam przed dom.
-Głośniej nie mogłeś?-zapytałam
-Mogę...-nie wiedziałam co kombinuje.
-KOCHAM CIĘ!!!-wydarł się na całe L.A
-Zamknij się kurwa gnoju!-usłyszałam głosy sąsiadek.
-Coś ty kurwa wrzasnął?!-dopiero do mnie teraz doszło.
-KOCHAM CIĘ!-znowu zaczyna =.=
-A ja cie nie!- zamknęłam mu przed nosem drzwi.
Pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Łzy spływały mi po policzkach... Moje prawdziwe oblicze wreszcie wyszło na jaw. Nie byłam taka twarda i egoistyczna...Byłam słodką dziewczynką , która jest romantyczką i próbuje ukryć to przed światem. Poduszka po kilku minutach była cała mokra. Ryczałam przez najbliższe kilka godzin aż moje oczy stały się zupełnie suche i czerwone. Zmęczona zasnęłam. Byłam na jakimś wzgórzu... Wszędzie były promienie słońca. Rozejrzałam się...Nikogo nie było. Usłyszałam jak ktoś woła moje imie...Jessica...Jessica...Odwróciłam się i ujrzałam Justina , który biegł do mnie... Podszedł do mnie i mnie pocałował...Nie mogłam nic zrobić,a właściwie nie chciałam...Było nawet przyjemnie się z nim miziać...Kiedy skończyliśmy wymieniać ślinę usiedliśmy na trawie... Oparłam głowę o jego ramie...Patrzył się na mnie swoimi czekoladowymi oczami...Obudziła mnie Jasmin.
-Grzeczny piesek...Nie kazałaś mi przechodzić tortur we śnie-pochwaliłam moją kochaną suczkę.
Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. Była 5:42. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to. Zjadłam spokojnie śniadanie a potem poszłam się spakować... Nie było dużo do roboty miałam codziennie te same lekcje , więc nie trzeba było się przepakowywać. Usiadłam na łóżku i wyjęłam notatnik...Próbowałam coś napisać , ale nic się nie udawało... Trudno...Dopiero teraz zadzwonił budzik. Do szkoły pojadę rowerem nie chce mi się czekać na autobus. Wybiegłam przed dom i wsiadłam na rower który stał przy drzwiach. Po 15 minutach byłam pod szkołą. Weszłam do hallu. Nikt z mojej paczki tam nie stał ,więc usiadłam przy oknie. Obserwowałam wszystkie dzieciaki słuchając muzyki. Gapiłam się w czubki swoich butów. Ktoś usiadł obok mnie. Trzymał bukiet składający się z tuzina czerwonych róż.Podniosłam głowę i ujrzałam...
***
Ten rozdział miałam dodać wczoraj , ale nie miałam czasu... Każdy chyba wie o moim humorku... Ma tu być przynajmniej 4 komentarze i włączam anonimki ^^ Mam nadzieję , że się spodobał
Dodałam MixPoda z piosenkami JJ...Nie są to wszystkie jest jeszcze  Im Hooked i freefall...Nie moglam ich znaleźdź... Pewnie ma jeszcze inne które nie ujawniła światu...  No to Buuuziaki od JJ :*

czwartek, 19 sierpnia 2010

Rozdział 3 -On nie jest w twoim typie

Łoje jadę z obstawą... Ziomki po mnie przyjechały...Niech Bimber się boji! Bu!Wsiadłam na tylne siedzenia samochodu klik.
-Dzięki!
Jak zwykle słuchali Emminema. Też go lubiłam. Po drodze zabraliśmy jeszcze Van, Mike i Nikki, która musiała się wepchać. Żadna impreza się bez niej nie odbędzie. Po 15 minutowej jeździe trafiliśmy do celu. Przed wejściem stało stado fanek i ochroniarze...Jak tam wejdę przecież mnie nie znają... Cała paczka wygrzebała się z samochodu i udaliśmy się do furtki.
-Kim pani jest?-zapytał jeden z pyskatych goryli
-Jessica Jarrell-wyjął łoki toki i coś tam burknął.
-Możesz iść...A to twoi kumple?
-Tak, mogłam przyprowadzić kogo chciałam.
Weszliśmy na teren burdelu Bimbera. Nawet ładnie tu ma. Jego debilny kumpel Christian podbiegł do nas i zaczął strzelać takim pistolecikiem dla 5-latków. Chciałam mu wyrwać i się pobawić , ale musiałam się opanować żeby nie wyjść na debila takiego jak on. Jakaś głupkowata piosenka leciała z głośników... Wolałabym sama zaśpiewać. Zwinęłam kurtkę w kłębek i wepchnęłam do torebki. Może się upije...Kurde nie wolno mi... Może coś się skombinuje. Poszłam do stołu z przekąskami. Żelki...Paluszki...Czipsy... no i moje upragnione lizaki. Na gumy do żucia ich nie było stać... Ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Zjeberka.
-What?!-odwróciłam się i ujrzałam dziecko neo w masce Batmana.-OMG , ale ja się przestraszyłam...  Normalnie w gacie szczam...
-Mogłabyś się choć uśmiechnąć...
-Nie!-pchnęłam go i wpadł do basenu.
Usłyszałam śmiechy i zrobiłam głupkowaty uśmiech jakby nic się nie stało. Poczułam jak coś ciągnie mnie za nogę. Kopałam to , ale nie przestawało. Nie znowu on... Nie dam się , ale jego debilny kumpel mnie popchnął i byłam w basenie wraz z Justynką. Woda była lodowato i chyba w całym L.A było słychać mój pisk. JP pomógł mi wyjść z basenu. Byłam cała mokra...Brr... Pewnie wyglądałam jak szczotka do podłóg. Vanessa pożyczyła mi swoją bluzę , bo moja kurtka jak wszystko inne było mokre. Oby telefon i iPod przeżył...Justin przyniósł ręcznik . Nie będę się wycierać jego ręcznikiem...Wezmę zimno mi...Odebrałam od niego kawałek tkaniny. Powiedziałam bezdźwięczne dzięki.
-Chcesz wracać?-zapytała Van
Pokiwałam głową. Mike wziął mnie pod ramie i zaprowadził do samochodu. Ziomki musiały włączyć ogrzewanie , bo cały czas jęczałam. Po 20 minutowej drodze powrotnej byłam już w domu. Otworzyłam drzwi. W kuchni siedziała mama stukając paznokciami o blat stołu. Chciałam cicho przejść do pokoju ,ale mama usłyszała moje kroki i zamykanie drzwi.
-Jess gdzie byłaś?
-Na imprezie z Justinem...
-Dobrze...Czemu jesteś mokra i owinięta ręcznikiem...Taka moda?
-Nie...Pan Bieber wepchnął mnie do basenu...
-Weź gorącą kąpiel i kładź się spać. Jutro idziesz do szkoły...
W ślimaczym tempie poszłam do swojego pokoju. Po drodze Jasmin na mnie skoczyła i polizała po twarzy. Wyjęłam z szafy swoją piżamę i poszłam do łazienki. Do wanny napuściłam mnóstwo wody. Wlałam mnóstwo olejków i wrzuciłam zapachowe płatki róży. Wlazłam do wanny. Z torby usłyszałam ciche brzęczenie telefonu. Niech se dzwoni. Po jakiś 20 minutach wyszłam z wanienki. Ubrałam się w moją pidżame kilk. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i z półki zdjęłam mój notatnik, gdzie zapisywałam swoje piosenki. Do ręki wzięłam swój długopis i zaczęłam bazgrać po kartce. Słowa piosenki same się mi nasuwały.
You're on the phone with your girlfriend
She's upset
She's going off about that something you said
'Cuz she doesn't get your humor like I do...
I'm in the room
It's a typical Tuesday night
I'm listening to the kind of music she doesn't like
And she'll never know your story like I do'

But she wears short skirts
I wear T-shirts
She's cheer Captain
And I'm on the bleachers
Dreaming about the day when you wake up
And find what you're looking for has been here the whole time

If you could see that I'm the one who understands you
Been here all along so why can't you see, you
You belong with me
You belong with me

Walkin' the streets with you and your worn-out jeans
I can't help thinking this is how it ought to be
Laughing on a park bench, thinking to myself
Hey isn't this easy

And you've got a smile that could light up this whole town
I haven't seen it in a while since she brought you down
You say your fine
I know you better then that
Hey whatcha doing with a girl like that

She wears high heels
I wear sneakers
She's cheer captain and I'm on the bleachers
Dreaming about the day when you wake up
And find what you're looking for has been here the whole time

If you could see that I'm the one who understands you
Been here all along so why can't you see
You belong with me

Standing by and waiting at your back door
All this time how could you not know
Baby...
You belong with me
You belong with me

Oh'
I remember you drivin' to my house in the middle of the night
I'm the one who makes you laugh
When you know you're about to cry
And I know your favorite songs
And you tell me about your dreams
Think I know where you belong
Think I know it's with me...

Can't you see that I'm the one who understands you
Been here all along
So why can't you see
You belong with me

Standing by and waiting at your back door
All this time
How could you not know
Baby...
You belong with me
You belong with me

You belong with me...

Have you ever thought just maybe...
You belong with me

You belong with me...
Może być... Kurde pisze przesłodzone piosenki takie jak pisze Dżastinek. Za okna usłyszałam dźwięki gitary i czyjegoś głosu. Otworzyłam okno i ujrzałam Justina grającego na swojej gitarze. Upił się...Zdrowy na umyśle człowiek tego by nie zrobił. Kurde jakie to romantyczne... Rozmarzyłam się daj sobie spokój...z nim... on nie jest w twoim typie...Nigdy nie będziesz z nim...On jest sławny i kochany a jaa...Jestem nikim... Moje oczy stały się wilgotne. Szybkim ruchem zamknęłam okno i zasłoniłam zasłony. Nie przejmuj się to tylko sen... Jutro się obudzisz i będzie w porządku. Nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok. Próbuje zasnąć od 2 godzin i nic... To przez niego...Potem zasnęłam.
Głupi budzik,głupi budzik, debilny budzik. Wrrr... Posłusznie wstałam i ubrałam się w to. Dzisiaj nie wiadomo dlaczego dużo czasu spędziłam przy szafie. Do plecaka wrzuciłam wodę i pieniądze na 2 śniadanie. Z torby przełożyłam mój telefon plecaka. Jeszcze miałam coś wziąść...Aaa zeszyt z tekstami do studia. Szybko zjadłam kanapki z Nutellą , które zostawiła mi mama. Usłyszałam trąbienie autobusu. Muszę już iść...Zamknęłam dom i pobiegłam do autobusu. Jak zwykle usiadłam z tyłu autobusu.W drodze do upragnionego miejsca zatrzymał mnie okropny ból. Leżałam na podłodze i trzymałam się za kostkę a w tle było słychać śmiechy bachorów.
-Ooo...Jessica się przewróciła...Co za brak gracji...-zadzierał ze mną ten Plastik.
-Odpieprz się ode mnie... Co ja ci zrobiłam?!
-Nic nic...-obolała przeszłam na ostatnie miejsca na końcu autobusu.
Powzdychałam i oglądałam widok zza szyby autokaru dla dzieciaków. Po jakiejś 30 minutowej jeździe byliśmy przed szkołą.
***
Mamy 3 ^^ Komentarze słodziutkie <33 Na stardollu jestem Emcioszek18...Ma tu być jak najwięcej komentarzy i opinii i proszę żeby były szczere... Napisałam już połowę 4 i będzie zajebisty no , ale nie dla JJ.
Wasza JJ
kto chce pogadać niech napisze na GG
24999178

wtorek, 17 sierpnia 2010

Rozdział 2



No i dzisiaj dzięki Bimberowi nie będę musiała iść do szkoły. Jest dzięki niemu jeden plus. Ten numer , który mi dał zapisałam w telefonie, który Danny dla mnie ukradł. Był moim byłym chłopakiem , ale prze prowadził się do Europy , bo jego matka tam dostała prace.  Za 10 minut powinnam być gotowa , bo pan Bimber podesłał po mnie taksówkę.  Przecież sama bym przeszła , albo pojechałabym autobusem. No dobra nie będę się go czepiać. Chciał dobrze. Ubrałam się w to.  I pobiegłam do taksówki. Dziś w Los Angeles świeciło słońce. Jedyne co mi poprawiło humor. Przed budynkiem wytwórni stał Bimber i stado jego fanek.  Oby mnie nie stratowały.  Ominęłam szerokim łukiem jego i faneczki. Dzisiaj sekretarka nawet do mnie nie podeszła. Nie muszę się z nią użerać.  Na którym piętrze było studio... 12? Chyba nie...Może 13...Nacisnę wszystkie guziki czyli 68 przycisków. Kiedy drzwi się zamykały ktoś zatrzymał je ręką.  Do cholrery czemu te drzwi się nie zamknęły... Do windy wszedł Zjber.  Uśmiechnął się do mnie. Jak ja mu zaraz tą mordę rozwalę... Poproszę kumpli z dzielnicy na pewno mi pomogą :D.klik
-Czemu nie zadzwoniłaś?-wyrwał mnie z moich słodkich obmyśleń
-Nie chciałam ci dupy zawracać-tylko żeby się ode mnie odczepił.
-Właśnie się wczoraj nudziłem...
-Ale ja, nie mam to , że wczoraj się nudziłeś w dupie-o dzidzi się to nie spodobało.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Nie musiałam słuchać dziewczęcego głosiku Zjeberka...Mam świetny pomysł...Uśmiechnęłam się do moich myśli...
-Z czego się śmiejesz?-zapytał gapiąc się na mnie tymi oczami w kolorze sraczki z mlekiem
-A z dupy pawiana...
-Bardzo ciekawe obmyślenia...
Przymrużyłam oczy. Moje gługie rzęsy zasłaniały oczy.
-Co się tak gapisz?-zapytał nadal gapiąc się na mnie Sraką
-A , bo czytałam niedawno na komixxach , że pewien 16-nasto latek obciął sobie ch**a...
-Bardzo śmieszne. Normalnie Hahaha...
Dziecko Neo robi z siebie Downa. Gorszego ode mnie. Usłyszałam dźwięk zbawienia...Znak , że jesteśmy na miejscu. Jak zwykle poszłam przodem z miną obrażonej księżniczki. Kiedy szedł za mną przez „przypadek” wystawiłam nogę do tyłu i dostał w to czego nie miał.  W studiu siedział Usher.
-Hej!-przywitałam się
-Siema poprawisz jeszcze wczorajszy wokal i będziesz wolna.
Chciałam zrobić swój głupi uśmieszek z językiem kciukami do góry i moimi ząbkami wyszczerzonymi w uśmiech.  Dzisiaj zaopatrzyłam się w zatyczki do uszu i nie musiałam słuchać jazgotów Bimerka. Usher mnie szturchnął.
-What?!
-Twoja kolej...
Rozśpiewałam się i zaśpiewałam słodziutkim sopranikiem. Żeby wyjść bardziej dziewczęco przy debilce , bo pomyślą jego fanki , że ja facet... Dobrze , że śpiewając przy Van nie muszę przerabiać swojego głosiku.
It feels like we’ve been out at sea
So back and forth that’s how its seems
Whoa and when I want to talk
you say to me
That if its meant to be, it will be
So crazy in this thing we call love
The love that we got that we just cant give up
I’m reaching out for you tell me
out here in the water and I)
Nie miałam dużo do śpiewania potem jeszcze wtrącałam jakieś zdanie.  Boshe jak pomyślę , że będę musiała z nim nagrać teledysk do tej piosenki... Szybciej zaśpiewam Oł bejbe  i wrzucę na YT.
-Idziemy na lunch?-zaproponowała dziewczynka , która przesadza z błyszczykiem i pudrem
-Może ja już pójdę...?-zaproponowałam
-Nalegam-mam gdzieś jego Nalegam.
-Jeszcze pogadamy o interesach-wtrącił Ush
No i musiałam iść. Trzymałam się z tyłu i po drodze robiłam różki Bimberowi. Usher przepuścił mnie pierwszą do windy. Rzadko spotykam się z takim zachowaniem w mojej dzielnicy. Moje ziomki tak nie robią. I mi to pasi. Winda była wykleiona lustrami. Nie mogłam się powstrzymać  i musiałam zrobić głupią minę. To dziecko to wykorzystało a ja się na niego rzuciłam z pięściami...Usuń zdjęcie, usuń zdjęcie...No gdzie kurwa jest ta opcja w tym Phonie? Kiedy Bimber leżał na posadzce wyrwałam mu telefon i znalazłam wreszcie tą opcję.  No i mam spokój... Przy okazji cyknę zdjęcie dziecku Neo i wstawię na TT.
-Masz tu to badziewie-podałam mu jego telefonik.
Szkoda , że nie był różowy.
Dzisiaj zamówiłam kawę. Trochę kofeiny żeby dostać kopa się przyda. Chociaż była gorąca wypiłam ją duszkiem , a potem zamówiłam następną.
-Chciałabyś nagrać swój album...Na nasz koszt-powiedział Ush wypijając swoją ice tea
-Dobrze...-wsypałam 3 torebeczkę cukru do kawy
-Masz jakieś własne piosenki?-Bieber siedział cicho i coś pisał na swoim telefoniku
-Mam 8 własnych + ta co teraz nagrywamy...
Powiedziałam wszystkie tytuły a teksty miałam przynieść jutro. Usher powiedział , że musi już iść. No i zostałam z Bimberkiem...Sam na sam... Muszę się ulotnić i to jak najszybciej...
-Zobacz ptak osrał twoje Ferrari!-wrzasnęłam.
- Niech se sra...-kurwa nie udało się...Na jakim punkcie on ma obsesje...
-Pożyczyć ci błyszczyk? Ten którego używasz szkodzi zdrowiu...
-Nie trzeba nie używam...Że co?!
Wyszczerzyłam swoje ząbki w złowieszczym uśmiechu.
-O błyszczyku nie słyszałeś?
-Słyszałem , ale to dla dziewczyn...
-Nie koniecznie geje też używają...A przy okazji lubisz wodę?
-Tak a co?
-Nic,nic...Ja muszę już lecieć...Paa-chciałam dodać zjeberku albo debilko , ale jej już nie było.
Dobra to ja idę do domu. Wyszłam z klimatyzowanego budynku na pełne słońce.  Zdjęłam bluzę i wrzuciłam ją do plecaka. W drodze do domu pisałam Smsy z Nessą. Zorientowałam się , że już stoję pod swoją chatą.  Kiedy otworzyłam drzwi powitało mnie radosne szczekanie Jasmin.  Dostałam ją na 13 urodziny. Była taka słodka...Włączyłam komputer i wlazłam na moją ukochaną stronkę...Ujrzałam mnóstwo komentarzy od tej debilki... Muszę to po usówać...Nie to dziecko dodało blokadę...Teraz się doigrał...Rozwalę osobiście mu tę mordę  zgolę na łyso jego słiit włoski i będzie gitez wyglądał...Zoztrzęsiona zadzwoniłam do Van.
-Halo? Jess widziałam komentarze pod twoimi zdjęciami od Biebera...Jak ja ci zazdroszczę-czego ona mi zazdrości kontaktów z dzieckiem neo?
-Nie zazdrość...Czekaj  ktoś innych się do mnie dobija...Muszę kończyć. Paa.
Zobaczyłam kto tak do mnie wydzwaniał...Justin Zjeber...Jola Rutowicz...Doda a może Lady GaGa...Nie to Zjeberek...Odbiorę i mu dojebię...
-Halo?!
-To ja Juustin...Nie przeszkadzam?
-Ty zawsze przeszkadzasz...Czegoś chciał ode mnie?
-Powiedzieć , że dzisiaj impreza u Christiana...Przyjdziesz?
-Przyjdę jak pousuwasz te debilne komentarze pod moimi zdjęciami...
-Tylko 5...
przeszkadzają na moje 150 zdjęć...Moja kumpela też może przyjść?
-Zaproś kogo chcesz. Impreza jest o 20...-rozłączył się. Uff...
Zaproszę wszystkie ziomki z dzielnicy. JP będzie na 100% dojebią Dżastinkowi...Obdzwonię wszystkich...Obdzwoniłam wszystkich teraz się przebiorę.  Ubrałam się w moje ulubione kolory  klik.    Kurde dzisiaj z Van miałam iść do kina na Step up 3. Trudno pójdziemy jak znajdziemy czas. Zamknęłam dom i wyszłam na dwór. Było dosyć zimno i wróciłam się po kurtkę.  Spojrzałam na zegarek za 30 minut impreza. Kiedy chciałam iść dalej usłyszałam trąbienie dochodzące z ulicy. Kiedy się odwróciłam ujrzałam...
***
Mam coraz więcej obserwatorów i odwiedzin :*. Widzę ,że to opowiadanie bardziej się podoba...Następny już nie długo... Licze na wasze komentarze i opinie :* 
Buuzia :*
JJ