sobota, 4 września 2010

Rozdział 8-„Pyskaty Goryl”

Rozdział 8 -"Pyskaty Goryl"
Obudziłam się w świetnym humorze aż chciało mi się żyć. Szybko wyskoczyłam z łóżka i włączyłam płytę Ke$hy. Wybrałam swój ulubiony numerek i zaczęłam skakać po pokoju w rytmie Your Love Is My Drug. Z szafy wyjęłam potargany Tshert i dziurawe legginsy (kilk). Do pokoju weszła mama.
-Ubierz się przyzwoicie. Dzisiaj Pattie i Justin przychodzą na obiad-wytarła ręce o fartuch i wyszła.
Co?! Oni na obiedzie w naszym domu?! I w co ja mam się ubrać żeby było przyzwoicie? Może sukienka...? Musze się poświęcić to się matka nie będzie czepiać. Po długim dumaniu nad ubiorem ubrałam się w to . Powinno być dobrze. Poszłam do łazienki i spróbowałam okiełznać moją burze loków. Wyprostuje je będzie wygodniej je układać. Z szafki wygrzebałam prostownicę i powoli zaczęłam prostować każde pasmo włosów. Po godzinie prostowania moje włosy proste a moje palce poparzone. I to wszystko przez tą rodzinkę , która jest kopią Bunndych. Zeszłam na dół do kuchni gdzie mama się kręciła.
-Tak może być?-zapytałam obracając się wokół własnej osi.
-Może...Teraz ja idę się przebrać a ty NICZEGO nie podjadaj- powiedziała podkreślając niczego.
Jak tu niczego nie podejść? To takie jest dobre...Wsadziłam paluchy w krem czekoladowy. Nawet szybko mi poszło 5 minut i niczego nie było. Super będziemy na deser jeść krakersy , bo swoich M&M’s nie oddam. Do kuchni weszła przerażona mama.
-Miałaś niczego nie podjadać a ty zjadłaś cały krem czekoladowy...Ty czekoladowy potworze-zaśmiała się.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i musiałam im otworzyć.
-Cześć Jessica-powiedziała mama Justina.
Justin gapił się w soje buty. Wzruszyłam ramionami i zaprosiłam do salonu , bo zanim mama zrobi następny krem minie trochę czasu. Nikt nie miał odwagi się odezwać. Moja matka należała do rozrywkowych , więc kiedy przyszła wszyscy się śmiali. Moja rodzicielka zaprosiła nas do stołu.
Ja nie chciałam niczego jeść tak samo jak Justin. Mama pozwoliła mi iść do mojego pokoju i Justin też musiał iść , bo Pattie ( pozwoliła mi tak do siebie mówić) chciała na osobności pogadać z moją mamą.Będąc w pokoju Justin usiadł w rogu pokoju a ja rozłożyłam się na łóżku.
-Co cię gryzie przyjacielu?-zapytałam biorąc do ręki książkę i otwierając ją tam gdzie skończyłam.
-Przyjacielu? Od kiedy tak do mnie mówisz?
-A od teraz...Powiesz co ci jest?
-Nie twoja sprawa...
-Jak nie to nie.
Założyłam słuchawki i odcięłam się od świata rzeczywistego. Wcieliłam się w postać głównej bohaterki i razem z nią przeżywałam każdy zawód miłosny. Biedna Schuyler... Dokop tej suce Mimi. Ręce zaczęły mi się strasznie pocić i przerwałam czytanie w najważniejszym momencie akcji. Justin nadal siedział skulony w kącie. Może zagram coś na giatarze i pofałszuje jakąś jego piosenkę żeby mu humor poprawić. Z szafy wyjęłam gitarę akustyczną. Wzięłam słowa , które zostały mi po Bejbbee.
-Ołooo...OO...Ołoo...Oo...Ohoo...-na sam początek jego kąciki ust lekko się udały do góry.-...Bejbe...Bejbe...Ohh...Bejbe,bejbe...Nooł...Bejbe...Bejbe...Ohh.
Po chwili się do mnie dołączył i śpiewał dalej. Gapił się w moje oczy a ja w jego czekoladowe. Czułam jak śpiewa to dla mnie i tylko dla mnie... Boshe ja się w nim zakochałam! Po skończeniu piosenki ukłoniliśmy się dla niewidzialnej publiczności. Rzuciłam się w tłum i udawałam, że mnie trzymają na rękach a Justin się tylko śmiał.
-LoVciam was!-wrzasnęłam na koniec.
-Ja was bardziej!-drażnił mnie Bieber
Rzuciłam się na niego z pięściami i przeturlaliśmy się przez cały pokój śmiejąc się przy tym. Jeśli nasze matki by nas tak zobaczyły... Byłyby już pewne , że jesteśmy parą...
-Co teraz robimy?-zapytałam zarzucając włosy do tyłu.
-Może poćwiczymy układy...?
-Nie...Coś szalonego... Coś takiego co ,że będziemy pamiętali do końca życia...-Justin się do mnie przybliżył .
Nie myśląc zamknęłam oczy i się przybliżyłam. Byłam nieświadoma co robię... Nigdy nie byłam w pełni świadoma , ale teraz nie wiedziałam co się dzieję. Czułam ślinę Justina na moich ustach. Usłyszałam jak ktoś idzie po schodach. Chciałam się wyrwać , ale wtedy Justin jeszcze mocniej mnie przytulał. Do pokoju weszły nasze mamy. Zrobiły dziwne miny i cofnęły się na korytarz zamykając drzwi. Zza drzwi słyszałam ciche chichoty. Mogły sobie darować. Po kilku minutach wymieniania śliny się ode mnie oderwał.
-Ty o tym dobrze wiedziałeś , że one tu wejdą...-do oczu napłynęły mi łzy.
-Nie wiedziałem... Przysięgam...Ty będziesz płakać...-chciał mnie przytulić ale w ramie wbiłam mu moje paznokcie.
-Nie zadzieraj ze mną , bo pożałujesz!-wrzasnęłam i pobiegłam do łazienki. Weszłam do pustej wanny i się rozryczałam. Justin ...tfuu...Justyna cały czas się dobijała do drzwi. Nie otworze... Niech wali może mięśnie mu urosną... Usłyszałam głos mamy zza drzwi i musiałam otworzyć.
-Jess...Co w ciebie wstąpiło...?-zapytała patrząc na mnie dziwnym wzrokiem
-Nic...-wzruszyłam ramionami
Justin wyszedł z pokoju i poszedł na korytarz. Nie chcę go więcej widzieć na oczy. Niech se w gacie sra i tak mnie nie zobaczy. Wtuliłam się w ramie mamy i znowu zaczęłam ryczeć jak opętana. Nawet mój misio nie pomagał w pocieszaniu. Zadzwoniłam do Vanessy ona mi cały czas wrzeszczała do słuchawki „Pyskaty Goryl” , ale na mnie to nie działało. Opowiadała mi świńskie dowcipy , ale nadal nic się ze mną nie działo. Chyba jestem bez uczuć. Wyparowały ze mnie tak jak cała przyjaźń do Bimbera. Teraz byłam bezuczuciowym stworzeniem, które nie liczyło się z innymi tylko było egoistycznym czymś. Vanessa musiała kończyć , więc znowu zaczęłam ryczeć. Mama pewnie opisałaby mnie „ Dziecko , które tylko użala się nad tym złym światem”. Skąd ona bierze tyle cytatów? Wzięłam jedną z poduszek leżących na łóżku i zaczęłam ją rozrywać jak dziecko z ADHD. Rzucałam się po pokoju i próbowałam rozwalić okno, potem zdemolować łazienkę. Ktoś się dobijał do drzwi ale nie chciało mi się ruszyć dupy i otworzyć drzwi. Muszę się na czymś wyładować. Wyjrzałam przez okno. Justin wywiesił na oknie karteczkę „ Sorry”. Gdzieś mam jego sorry. Otworzyłam okno i wystawiłam rękę. Nie możliwe pada śnieg. Wybiegłam z pokoju i z prędkością światła pobiegłam na dwór. Gapiłam się jak głupia w gwieździste niebo . Na twarz spadały pojedyńcze płatki śniegu. Justin też wyszedł na ulice , ale traktowałam go jak powietrze. Dopiero teraz poczułam zimno. Wbiegłam do domu i poszłam zrobić sobie gorącą czekoladę. W kuchni mama rozmawiała z Pattie.
-Ktoś chce czekolady?-zapytałam z grzeczności
-Nie dziękuję-powiedziały równocześnie.
Wzruszyłam tylko ramionami i wzięłam kubek. Do siadłam się do stołu. Próbowałam załapać o czym rozmawiają , ale gadały jakimś szyfrem. 200g czegoś i 50 ml wody... Nadal nie kumałam no , ale trudno... W ciszy dopiłam czekoladę i poszłam do pokoju. Był cały biały , bo zapomniałam zamknąć okno. Justin stał pod oknem i coś tam wołał ale nie miałam zamiaru słuchać. Zamknęłam tylko okno i poszłam do salonu. Napisałam kilka SMSów do ziomków, Van i Sienny. Nikt nie chciał odpowiedzieć. Zawiedziona udałam się do garażu. Nie wiem po co...Tak żeby się nie nudzić. W środku było ciemno i zimno...Przydałoby się tutaj malowanie. Jak znajdę czas to pomaluje na biało albo czarno. Poświeciłam komórką po garażu i ujrzałam. Śliczny biały skuter (kilk). Pobiegłam do kuchni i od progu wrzasnęłam:
-Dla kogo jest ten skuter?
-Miała być to niespodzianka na Święta...Chcesz wcześniej dostać prezent?
-Tak!
Pobiegłam podniecona do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wybaczam Bieberowi...Może jednak nie wiedział , że nasze matki tu wejdą...
***
Wiem , że w LA nie ma typowej zimy , ale to moja wyobraźnia :P
Kocham wasza to i wszystko co dla mnie robicie...Jesteście zajebiste i niezastąpione... Następny jak będzie 8 komci :P Liczę na was :*
LoVciam was <33

12 komentarzy:

M pisze...

woww :)
Fajoowy rozdzialik, tylko mogła by się dłużej pogniewać na JB :D
Czekam na nst.
Monalizia

Anonimowy pisze...

Siuperaśny.

Kaśśś pisze...

Fajny. Nie chce mi sie dluzej pisac bo mam dola. Wiesz co o nim sadze. tak jak i o wszystkich
kiki ;*

Anonimowy pisze...

` pisz dłuuższe rozdziały . ; D
` dipsi . xd

Anonimowy pisze...

SuPErAśśśśŚśśśśŚśśŚŚ i TakI sWEeEtaśny I WoGóLE ZajeBIsTy rOzzzzdzialIk CzEKAm Z NieCIeRPliWiścIA na nASTEMpnY



bUZIaCZki :************

LOLCIA

Cranberry . pisze...

Strasznie fajnie okazuje złość i to mi się w niej podoba
Jest nieprzewidywalna :D


Czekam na następny :)

FredieLounds pisze...

Suuper rozdzialik :D .
Pisze tylko tyle , bo nie mam sił na więcej :D .

Czekam na następny

czekoladaaaa pisze...

Supcio! Taki...supcioooooooo!

Anonimowy pisze...

SuuPPPcIooooooooooooo! Dawaj następny !


Blanka5002

Anonimowy pisze...

FAJOWY ! PISZ DALEJ ;*

czekoladaaaa pisze...

Błagam pisz dalej! Pisz co 2 tygodnie czy trzy! Mi to nawet nie przeszkadza! Ale powiedz, że będziesz pisała na tym blogu!

Hoopy. ♥ pisze...

będę pisała , ale jak na razie nie mam czasu na ten blog story kończe i zaczynam 2 nowe a ten zostawiam na 3 plan