środa, 1 września 2010

Rozdział 7-Jeśli się okaże , że tak to ja się zadźgam plastikowym nożykiem



Ujrzałam tego chłopaka co poznałam dzisiaj razem z Sienną.
-Hej...Jestem Jessica-przywitałam się.
-Siema jestem Peter. Dzisiaj jest impreza u mnie na chacie idziesz?
-Spoko może przyjdę... Zaraz będę miała gościa...Muszę jeszcze jedną rzecz zrobić zanim przyjdzie...Bay zobaczymy się na imprezie-powiedziałam zamykając drzwi i biegnąc do łazienki (kilk) żeby się wy wrzeszczeć. Wyłam przez dobre 10 minut a ktoś dobijał się do drzwi. Pewnie Justin... Jeszcze musi poczekać aż dojdę do siebie. Opryskałam twarz zimną wodą i poszłam otworzyć drzwi Bimberowi.
-Co ty tak długo robiłaś?!-wrzasnął  wchodząc do domu.
-Nie twoja sprawa...-zrobiłam minę obrażonej księżniczki i poszłam do swojego pokoju.
Kiedy byliśmy w pokoju Justin włożył płytę do odtwarzacza.
-Co chcesz powtórzyć?
-Może wszystko od początku...
O co wcześniej ćwiczyliśmy świetnie mi wychodziło. Potem Bieber zaczął coś kręcić i musiałam się z nim przytulać. Kiedy mnie dotknął przeszedł po mnie dreszcz. Niee...Dostałam jakąś bakterię...Zginę marnie...  Dopiero teraz zdałam sobie sprawę , że nasze wargi dzieliło kilka minimetrów.
-Co ty kurwa wyrabiasz?!-wrzasnęłam przy okazji oplułam go.
Wybiegłam z pokoju. Szybkim krokiem udałam się do schowka pod schodami. Mam nadzieję , że Bimber nie wie gdzie się schowałam. Usiadłam w kącie pomieszczenia i zwinęłam się w kłębek i zaczęłam cicho szlochać. Wytarłam oczy w skrawek koszulki i w tym miejscu pojawiła się czarna plama od mojej maskary.  Zamknęłam oczy i zasnęłam.  Śniło mi się , że Bimber niósł mnie do mojego pokoju i kiedy leżałam na łóżku pocałował mnie w czoło i wtedy się obudziłam. Kurde... Czemu ja jestem w swoim pokoju? Przecież byłam w schowku. Usłyszałam jak ktoś trzaska drzwiami i potem ciche pukanie.
-Jessica gdzie jesteś?-ktoś z dołu mnie wołał.
-Tutaj-powiedziałam za chrypniętym głosem.
Do pokoju wszedł Peter. Miał zaplamiony szary T-shert i bardzo zniszczone jeansy.
-Ty jeszcze nie gotowa na imprezę?-zapytał siadając na łóżku
-Dopiero co wstałam...Daj mi moment... 20 minut-pobiegłam do garderoby wybierając pierwszy lepszy zestaw (klik).
W łazience spędziłam 10 minut więc jeszcze miałam kilka minut na makijaż i dobranie dodatków. 
-Gotowa...-powiedziałam wychodząc z łazienki i udając się na dół.
Drogę do jego domu spędziliśmy w ciszy. Nie miałam odwagi się odezwać. Było tak ciemno , że nie widziałam swojej ręki którą miałam pod nosem. Po 10 minutach staliśmy przed willą Petera. W środku było mnóstwo ludzi. Od głośnej muzyki pękały bębenki. Udała się w kierunku stołu z przekąskami , ale wszystko było już wyżarte został tylko pącz. Nalałam do plastikowego kubka trochę napoju. Po pierwszych łykach wyczułam alkohol...Wypiłam następny kubek potem jeszcze następny. Jakiś chłopak mnie pociągną na parkiet...  Poczułam mdłości i wybiegłam przed dom.  Poczułam się trochę lepiej ale nadal chciało mi się rzygać.  Pobiegłam do studzienki kanalizacyjnej i zwymiotowałam. Położyłam się na zimnym chodniku i zwinęłam się w kłębek. Ktoś dotknął mojego ramienia.  Nic sobie z tego nie robiłam. Nadal byłam skulona. Po policzku spłynęła mi łza. Ktoś na mnie zarzucił ciepłą kurtkę. Wyszeptałam ciche dziękuję.  Otarłam łzy i spróbowałam się podnieść , ale mięśnie odmówiły posłuszeństwa.
-Jessica...? –usłyszałam czyjś zmartwiony głos
W odpowiedzi tylko jęknęłam. Zakręciło mi się w głowie. Potem ujrzałam czarne plamy i obraz się uspokoił. Ktoś wziął nie na ręce i niósł przez krótki czas. Najwyraźniej się męczył niosąc mnie. Nie byłam anorektyczką żeby warzyć 30 kg. Po kilkunastu minutach  leżałam na czymś miękkim.  Ktoś cały czas mówił moje imię i głaskał po dłoni.  Powoli uchyliłam powieki i ujrzałam biały sufit i rozmazaną czyjąś twarz.
-Gdzie ja jestem...?-zapytałam przecierając oczy.
-U mnie w pokoju...-teraz wiedziałam kto to był...to był Justin.
-Jak ja się tu znalazłam?-powiedziałam próbując zmienić pozycję na siedzącą
-Zaniosłem cię tutaj...Dlaczego tam polazłaś?!
-Peter mnie zaprosił...
-Peter Willson?!
-Chyba tak...A czemu się tak wściekasz?
-Znam go osobiście razem chodziliśmy do szkoły prywatnej...Wiesz jaki on jest?
-Nie, a powinnam?
-Powinnaś. On ćpa ,pije bez opamiętania , imprezuje do rana przeleciał każdą a ty jesteś nowym towarem w dzielnicy...
-Może mi się tacy podobają?
Tylko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Zostałam sama... ma do mnie pretensje, że się umówiłam z Peterem... A co go to obchodzi?! Wrócił ze szklanką wody i aspiryną.
-Pomoże ci dojść do siebie-podał mi szklankę i tabletkę.
-Dzięki... –połknęłam tabletkę a potem popiłam wodą.- Mogę iść już do domu?
-Jak chcesz... Uprzedzam twoja mama jest w domu.
-Jest przyzwyczaiona do moich wybryków po nocy.
Wstałam z łóżka i zakręciło mi się w głowie co doprowadziło  do upadku na miękki dywan , który za amortyzował upadek. Justin pomógł mi wstać.
-Odprowadzisz mnie do domu?-zapytałam robiąc słodkie oczka
-Jeśli chcesz...-wziął mnie na ręce.
-Przesadziłeś wystarczy , że będziesz mnie ubezpieczał żebym się nie wyglebała.
-Masz udawać zmęczoną... Zamknij oczy...-zrobiłam jak kazał i spróbowałam się rozluźnić.
Niestety ciężko się rozluźnić w ramionach Justina czując jego oddech i zapach jego perfum. Próbowałam zachować naturalną minę , ale mi nie wychodziło. Cały czas się śmiałam. Nie wiedziałam nawet z jakiego. Bieber nacisnął dzwonek do mojego domu i po chwili mama nam otworzyła.
-Matko boska! Co jej się stało...?!-wrzeszczała mama.-Zanieś ją do pokoju a potem mi wytłumaczysz...
Bimber z trudnością  wniósł mnie po schodach.  Drzwi były uchylone , więc nie było trudności z ich otworzeniem. Kiedy się zamknęły wybuchłam śmiechem , który  zbierał się we mnie przez kilka poprzednich minut.
-Z czego się śmiejesz?
-A z niczego...-próbowałam powstrzymać śmiech.
Do pokoju weszła do pokoju. Zrobiłam swoją głupkowatą minę i mama się zaśmiała.
-Ty to masz pomysły...-przytuliła mnie.-Chcesz żebym zawału przez ciebie dostała?
Pokiwałam przecząco głową.
-Już nie będę...-zrobiłam słodkie oczka , które zawsze działały.
Justin po cichu ulotnił się z pokoju. Powiedziałam bez dźwięczne dzięki. Mama zaczęła cicho szlochać a ja nie potrafię patrzeć jak ktoś płacze, bo od razu mięknie mi serce.
-Czemu płaczesz?-zapytałam siadając bliżej mamy
-Moja mała dziewczynka już dorosła...Przecież niedawno zmieniałam ci pieluchę...-teraz rozpłakała się na dobre.
-Już od dawna nie jestem małą dziewczynką...
-Jaki jest ten Justin ja go znam tylko z gazet...Naprawdę taki jest jak o nim piszą?
-Nie wiem... Chyba nie myślisz , że ja i on...-pokiwała potwierdzająco głową.-Mamo ja z nim nigdy nie będę...Za bardzo się różnimy...
-Przeciwieństwa się przyciągają...-najgłupsze powiedzenie.- Przyznaj , że coś do niego czujesz... Widzę to po tobie...
-Ta chyba , że nienawiść...
-Porządnie rodzi się z obrzydzenia...-następny głupi cytat.- Mi możesz wszystko powiedzieć...
-A jeśli nie chcę? Chcę to wszystko przemyśleć-wstałam i poszłam do łazienki.
Opryskałam zimną wodą swoją krzywą mordę i napuściłam wody do wanny. Na wrzucałam mnóstwo różnych dodatków do kąpieli. Jakieś kulki zapachowe, płatki róż płyn do o zapachu gumy balonowej. Puściłam cicho płytę mojej ulubionej wokalistki. I weszłam do wanny.  Cicho nuciłam ulubioną piosenkę Katy. A co jeśli go kocham?! Jeśli się okaże , że tak to ja się zadźgam plastikowym nożykiem.  I to na 100% zrobię a potem wyląduję w psychiatryku i okaże się , że Bieber też tam będzie i ja nigdy nie zaznam spokoju. Woda stawała się coraz zimniejsza , ale ja sobie niz z tego nie robiłam. Tylko , że po 5 minutach i tak musiałam wyleźdź , bo inaczej jutro nie wstanę a muszę pomóc mamie w przygotowaniach do świąt. Pewnie tata nie przyjedzie , bo nie będzie miał czasu... Jak zwykle same spędzimy Boże narodzenie same. Na 2 dzień świąt pani Derelly zawsze do nas przychodziła i składaliśmy sobie życzenia.  Ubrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Po chwili byłam już w krainie fantazji...
***
Przepraszam , że tak późno , ale nie mam kompletnie czasu... szkoła, nauka i wgl. Teraz czekać tylko do 14 i do 28 wygrzewam się na ciepłym piaseczku na Florydzie ^^ Przez ten termin nie będę mieć neta ( nie będę płacić 10 zł za minutę połączenia) Może będę miała jakieś inspirejszyn xD Dostanę udaru i będę mieć więcej pomysłów :* 
Następny musze napisać a wy skomentować. Mimimum 7 komci :*
Buuzia <33



5 komentarzy:

Kaśśś pisze...

Fajny rozdzial ale dwa razu go wklilas.
Zazdroszcze ci tego wygrzewania sie na pisku.

Czekam na nn

kakinda pisze...

Oł jee ;**

czekoladaaaa pisze...

Zazdroszczę! Chociaż należl Ci się od tego pisania na blogach. Tyle twojej pracy...i takie super blogi!
Czekam na następny!

M pisze...

Rozdzialik fajoowy :)
Spodziewałam się inego zdarzenia, ale te jeszcze lepsze...
Zazdroszczę tego piaaaskuuu...:(

Anonimowy pisze...

fajne



lola