No to...Kurde nie mogę... Chciałabym powiedzieć , że kończę z blogami. Sweet words just for my skończone od wczoraj. Tutaj też kończę i może kiedyś wrócę , ale w co szczerze wątpię. Dziewczyny byłyście zajebiste i nadal jesteście , ale inne dziewczyny z wielkim talentem na to zasługują a nie ja. Pisze do dupy i nie będę owijać w bawełnę jak to zwykle robię. Zabieram się do pisania jeszcze raz. Planowałam jeszcze pisać tak do ferii, ale życie jest zmienne. Co planowałam i miało być na 100%. Ale najpierw żeby wiadomo o co chodziło rozdział 12.
Nie chcę mi się poprawiać błędów i literówek , bo nie mam czasu ani chęci.
Rozdział 12
Miałam już krzyczeć , ale Justin pogłaskał mnie po policzku. Jego dotyk zawsze mnie uspokajał.
-Wszystko będzie dobrze-szepnął.
Nie spał od tygodnia , tylko czuwał przy mnie.
-Kocham cię-nieśmiało uśmiechnęłam się.
-Wiem-pocałował mnie w czoło i jeszcze mocniej przytulił.
Jak tylko myślę , że będzie śpiewał z Gomezową , a potem pojedzie w świat mnie zostawiając , to płakałć mi się chcę. Tylko nie mam czym. Moje oczy były kompletnie wyszuszone , po 4 dniach spędzonych na beczeniu w łazience. Wtuliłam się w tors JB i zamknęłam oczy i spróbowałąm zasnąć.
Obudził mnie telefon Justina.
-Przepraszam jeśli cię obudziłem-usiadł na łóżku.
-Nic nie szkodzi...Długo spałam?
-Jest za pięć 10. Będę strasznie tęsknić-pogładził mnie po policzku.
-Ja bardziej-zaśmiałam się.
-Na pewno nie chcesz jechać ze mną? No chyba , że sylwka chcesz sama spędzić...
-Wiesz , ze chciałabym , ale nie toleruje twoich fanek ani tej Gomezowej.
-Och kotku mnie z nią nic nie łączy , oprócz przyjaźni.
-Z nami też tak było...
-My to inna niesamowita historia.
-Taaa...
-Ja już musże iść-przytulił mnie i pocałował. Odwazjemniłam pocałunek tak jakby miałby to być nasz ostatni.
-Żegnaj amigos-powiedziałam przez łzy.
Skuliłam się i znowu zaczęłąm płakać. Czemu kiedy jestem w jakimś stopniu szczęśliwa wszystko musi się walić?! Będe sama siedzieć w sylwetra świętująć 2011 rok. Już niedługo moje 16 urodziny. Do pokoju wesżła pattie i przyekazała mi , że jedzie dzisiaj na przymiary sukni , bo jutro już sylwek. Czemu ja nie mogę się bawić? Pójdę na balangę do Petera. Nie będę gorsza. Wybiegłam z willi Bieberów i wbiegłam do mojego domu. Udałam się do swojego pokoju i wyjęłam śliczną sukienkę z zamkami , a’la motorowa kurtka. Dobrałam do tego botki i kilka dodatków , żeby nie było nudno. Do metalowego kuferka włożyłam kosmetyki i wszystkie duperele do make up’u. Chyba wszystko mam. Zadzwoniłam do Petera i potwierdziłam moje przybycie. Zeszłam do salonu i wyjęłam album z naszymi rodzinnymi zdjęciami. Obchodziłam się z nim jak z jajkiem. Był to jedyny i być może ostatny. Delikatnie przejechałam opuszkiem po zdjęciu , gdzie mama trzymała mnie jak się urodziłam.
*
Jeszcze tylko przecznica, a będę już na imprezie. Chyba się nie rozmazałam. Już stąd można było słyszeć głośną muzykę i wrzaski dzieciaków. Jakiś dzieciak do mnie podbiegł i rzucił we mnie confeti. Uśmiechnęłam się. Przy wekjściu jakiś facet żygał do studzienki kanalizacyjnej. Ugh... Szybkim krokiem weszłam do środka. W środku było mnóstwo dymu paierosowego , rozsypanych drag i butelek po alkoholu.
-Siema JJ-podszedł do mnie pijany Peter.
-Hej!-próbowałam przekrzyczeć głośną muzykę.
Pet na przywiatnie zajrzał mi w dekolt. Splunęłam mu w twarz i wzięłam pierwszy lepszy kubek stojący obok mnie i hlusnęłam mu w twarz.
-Masz za swoje dupku!
Jakaś laska podała mi kubek z colą , o ile była to cola. Wypiłam jeszcze jedną, i jeszcze jedną, i tak z 10 razy.
-Co tam jest?-zapytałam widząc przed sobą koze z głową Codiego Simpsona.
-Tylko marysia nic więcej! No chyba , że chcesz mocniejszy towar!
-A daj na spróbowanie!
Dostałam strzykawkę. Od razu wbiłam sobie ją w żyłę. Mocne... Nie wiedziałam co się ze mną dzieję widziałąm same kozy z głoami Codiego Simpsona i avatary z głowami Mielonki Cysus. Tuliłam się do każdego i wypijałam kubek za kubkiem. Aż wreszcie padłam na trawniku.
Obudziły mnie dopiero spryskiwacze. Przetarłam oczy. I zobaczyłam , że nie mam na sobie sukienki. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz z trawnika i wlożyłam na siebie. Pobiegłam w stronę willi Bieberów. Czemu ja mam takiego pecha?!Pattie stoi przy drzwiach...Wejdę oknem. Tylko jak? Balkon jest jakieś 3 metry do góry. Ugh...Idziemy na pewną śmierć. Przekręciłąm gałkę i spróbowałam przejść niezauważalnie, ale misja się nie powiodła.
-Jessica! Jak ty wyglądasz?! Dziecko! Gdzieś ty była?!
-W gówno cię obchodzi spleśniała babo-Zrobiła przerażone oczy.
-Do pokoju! Szlaban!
Nic sobie z jej wrzasków nie robiłam tylko poszłam do salonu i oparłam swoje syry o szkalny stolik Bieberów zostawaijąc kilka rys. Włączyłam TV i próbowałam zachowywać się normalnie jak na mnie przystało. Leciała właśnie powtórka koncertu Justina i Selenki ;/. Ugh...Brzydka jak noc i jesze się tym chwali. I jej piskliwy głosik. Rzygać się chce. Z zniesmaczoną miną poszłam do pokoju mojego i Biebera , choć miał być tylko jego , ale ja nie mogłam znieść samotności w tym debilnym różowym pokoju. Och przepraszam w pokoju w kolorze pudrowego różu. Usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Coś leży na biurku. Jakaś piosenka Justina , nie będę tego czytać , nie chcę zacząć znowu za nim tęskinić. Obok leżała płyta Gomezowej. Przy łóżku stały moje szpilki, wzięłam jedną z nich i walnęłam kilka razy w pudełko , a potem z całej pety rąbnęłam w płytę CD. Masz plasticzku , nikt nie będzie za tobą tęsknić. Zostaw Justina i siedź przy tym cukrzyku Nicku Jonasie, albo przy żulu spod śmietnika , bylibyście śliczną parą. Splunełam jeszcze na okłdkę z jej krzywą mordą , chwalącą się swoimi plastikowymi kudłami. Usidłam na sofie w kącie pokoju i próbowałam zachować spokój. Chyba trzeba się ubrać. Masz dzisiaj urodziny. Odpicuj się. Z walizki wyjęłam. Wyprostowałam włosy i zeszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam sok pomarańczowy i wypiłam jego resztki. Poszłam w stronę mojego domu. Drzwi były otwarte. Chyba ich nie zamknęłam... Usłyszałam jakieś śmiechy.
-Niespodzianka!!-kilka osób wrzasnęło zza moich pleców.
Moje ziomki! Ja ich LoVVciam.
-Lovam was-przytuliłam wszytkich po kolei.
-My ciebie też! Prawda Sienna?-wiedziałam co knuje Nessa.
-Taa-mruknęła pos nosem.-Sorry.
-Też przepraszam...Głupio się zachowałam...Zgoda?-przytuliłam ją.
-Zgoda-uśmiechnęła się.
Wszyscy składali mi życzenia i wręczali prezenty. Najnajnajlepsze urodzieny pod słońcem jakie kol wiek miałam. Brakowało mi tutaj tylko jego. Usłyszałam dzwonek do drzwi...Ciekawe kto to... Ujrzałam Petera.
-Hej-uśmiechnełam się sztucznie.
-Siema. Wczoraj u mnie sostawiłaś-podał mi stertę ciuchów- I jeszcze to na poprawę humoru.
Wręczył mi saszetkę z białym proszkiem . Ciekawe co to... Potem spróbuje , a teraz trzeba się bawić.
-No to co robimy?-zpaytałam zamykając drzwi.
-Pieczemy torta!-wrzasnął Mike
-Ty chyba uderzyłeś się w skateparku! Niee...!-chciałam wybić z głowy im ten głupi pomysł.
-No JJ daj spokój! Wyluzuj my się wszystkim zajmiemy , a ty siedź sobie w salonie i oglądaj TV. Zgoda?-Mike nie dawał za wygraną.
-Sama nie wiem...No dobra-usiadłam na sofie i skakałam po kanałach. Nudyy...
Znowu zabrzęczał dzwonek do drzwi...
Co planowałam:
- Jess będzie coraz więcej brać dragów.
- Paparazzi ubzdurają sobie , że Justin jest z Seleną
- JJ sie załamie ( ciężka depresja, jeszcze więcej narkotyków)
- Będzie obrabowywać Bieberów ( kraść biżuterię Pattie, gacie JB( zysk będzie ogromny z tych gaci))
- Pattie się dowie i da ją na odwyk.
- Peter będzie jej podrzucać dragi.
- Justin ją odwiedzi i zobaczy jak wciąga nosem.
- Zaprowadzi ją do wróżki ( wiem , że głupie)
- Ona będzie na niego wściekła i o mało jego nie zabije.
- Jessica wraca do normy.
- Słłiiit romansik
Kochałam was!
Kocham was!
Kochać będę!
3 komentarze:
Powiedz mi jedną rzecz:
DLACZEGO MI TO ROBISZ?
Dlaczego? Najpierw Szara, potem Lena, teraz ty, przyszła kolej na mnie...
Ty świnio xD
Tak się nie robi. :(
Czeemu ? :(
Prześlij komentarz