Rozdział z dedykacją dla Martinki <33
Ujrzałam Justina ze swoim słiitaśnym uśmieszkiem.
-Przepraszam za wczoraj...-usiadł obok mnie.
-Nie chce tego...-byłam uczulona na wszelkie pyłki
Pobiegłam w stronę toalety. Woźna wpuściła mnie bez awantur widząc moją minę. Wreszcie dobiegłam do kibla. Wrzuciłam bukiet do klozetu i spuściłam wodę. Nie no zacięło się... Kilka razy spróbowałam nacisnąć spłuczkę , ale nie udawało się. W końcu zdenerwowana spłuczka dostała kopniaka i jak ręką odjął... Kiedy wszystko było gotowe poszłam pod klasę i zaczekałam na lekcje. Czy ja odrobiłam zadanie domowe? No trudno nic się nie stanie jeśli to setne z kolei. Usłyszałam dzwonek i otworzyłam drzwi do klasy gdzie miała odbyć się lekcja wychowawcza.
-Po raz pierwszy panna Jarrell się nie spóźniła...-powiedział nasz wychowawca
Usiadłam na swoim stałym miejscu i wyjęłam notes. Na bazgrałam kilka rysunków na jednej z kartek i napisałam Jessica na całą kartkę. Spojrzałam na kalendarz,który wisiał na ścianie obok biurka nauczyciela. Za 2 dni ferie świąteczne...Już niedługo...Będę wolna od nauki! Usłyszałam dzwonek,który oznaczał koniec przerwy i momentalnie klasa była pełna. Jakieś nowe dziewczyny stały przy Wyroku śmierci (biurko nauczyciela).
-Cisza!-uspokajał nas pan Beeny.-Przedstawiam dwie nowe uczennice. Siennę Sifiri i Amandę Cheester.
Tą pierwszą skądś zam ,ale skąd... Sienna...Tak to ona...Na 100% ona. Przyjaźnie się do niej uśmiechnęłam i poklepałam wolne krzesło obok mnie. Nieśmiało do mnie podeszła.
-Pamiętasz mnie jeszcze?-zapytała siadając
-Oczywiście...Sienna BFF-uśmiechnęłam się.
Usłyszałam jakieś wrzaski i odgłosy bójki. Wszyscy wpatrywali się w bitwę Natalie i tej Amandy. Temu plastikowi się należało. Nauczyciel w końcu je rozdzielił. Chciałam się na niego rzucić i dokopać mu. Ja chcę jeszcze bójkę! Każdy musiał usiąść na swoim miejscu a ofiary bójki jaki i uczestniczki poszły do pielęgniarki. Reszta klasy spędziła nudną lekcję siedząc na twardych krzesełkach. Nie zwracałam uwagi na Bimber wolałam przegadać całą lekcję z Sienną. Na przerwie wszędzie razem łaziliśmy. Może do studia pozwolą mi ją zabrać... Zrobię słodkie oczka... Dzisiaj mieliśmy odwołane 2 ostatnie lekcje. Sienna mieszkała teraz niedaleko mnie jakieś 2 przecznice, więc razem wracaliśmy ze szkoły. Z domu pojechałam do studia a tam nagrywałam piosenki z Usherem a nie z Zjeberem. Po kilko godzinnej pracy skończyliśmy nagrywać 2 kolejne piosenki ( Almost Love, Up & Running).W domu jak zwykle nikogo nie było więc wyszłam na dwór do ziomków. Van miało jesze nie być przeznajbliższy miesiąc. Na jednej ze ścian ujrzałam swój pseudonim + Zjeber= ♥. Co to ma znaczyć? Ujrzałam fejsy moich kumpli. Śmiali się...Kiedy mnie zobaczyli ich miny wyglądały miej więcej tak ;|.
-Co to garffiti ma znaczyć?-zapytałam popychając Mike’a
-To co wczoraj Bimber do ciebie wrzeszczał-śmiali się.
-Ta bardzo śmieszne...Ale ja go nie... Kumacie? Jeśli nie to wpie****!-wyrzywałam się na nich.
-My wiemy co słyszeliśmy więc nie zmyślaj...
-Nie zmyślam-poszłam w stronę domu.
Jak oni mogą w to wierzyć... ja go wcale nie lubi a dopiero co kocham. Moja mama powiadała jak się posprzeczaliśmy a ja pytałam ją „Kochasz mnie?”. Mama zawsze odpowiadała „Kocham cię ,ale jest tyle rodzai miłości co chwil w życiu”. A co jeśli go kocham...Wpadłam do domu i pobiegłam do pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc włączyłam YT. Było mnóstwo komentarzy pod moimi nowymi filmami. Więcej dobrych niż złych. Jak się domyślam ten profil należy do Natalie. Zobaczymy co ona tu ma... Do Jessici Jarrell...Ciekawe co to? Po pierwszych sekundach filmiku moje oczy stały się wilgotne. Wyzywała mnie życzyła śmierci i wgl. Ja jej jutro dokopie... Nie pozna swojej mordy... Spojrzałam na komentarze pod tym filmikiem... Jej podwładne...podwładne...podwładne i co ja tu widzę pan Zjeber. Broni mnie... Kurde...Wyłączyłam laptopa i poszłam do kuchni zjeść obiad. Wybrałam z fasolki,fasolki i fasolki fasolę. Podgrzałam ją i z grymasem na twarzy zjadłam porcje najtańszego jedzenia w sklepie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Przed drzwiami stała pani Derelly.
-Witaj Jessico...Rano był listonosz i przyniósł mi to , bo ciebie nie było-wręczyła mi bukiet z liścikiem.
-Dziękuję pani...Przeprasza za tego chłopaka z wczoraj...
-Dobrze dziecinko...A jaki on jest?-usiadła na krześle w kuchni.
-Nie jest moim chłopakiem... Jest pojeb*** ch***!
-Dobra dziewczynka...Będzie z ciebie dobra feministka...Ja muszę już iść.
-Dowidzenia pani Derelly.
Wyjęłam liścik z kwiatów i przeczytałam co tam ktoś nabazgrał. Wyznawał mi , że mnie kocha i się podpisał Justin... I co mi z tego...Następny śmieć w koszu? Chyba tak . Do domu weszła rozpromieniona mama.
-Córeczko mam świetną wiadomość-powiedziała od progu.
-Jaką?
-Prze prowadzamy się!
-Coo?! Ja nie opuszczę LA...
-Nie z Los Angeles tylko do innej dzielnicy...
-Uff... A gdzie będziemy mieszkać i dlaczego się prze prowadzamy?
-Dostałam nową pracę a przy okazji mieszkanie w Hollywood!!!
-CO?!-nadal do mnie to nie dochodziło
-Tak dobrze słyszysz...
Moja mina przez najbliższą godzinę wyglądała tak o_O. Chciało mi się śmiać a zarazem płakać. Zostawię tutaj swoich najlepszych kumpli i znajomych...Mama obiecała mi , że do końca szkoły będę chodzić do tej gdzie jestem. Jutro już się prze prowadzamy i tam spędzimy święta. Mama napisała mi zwolnienie na 2 dni żebym nie musiała iść do szkoły. No i do 2.01 mam wolne! Zaczęłam pakować swoje rzeczy do kartonów. Musiałam rozstać się ze swoim pokojem. Moje oczy stały się wilgotne. Pogłaskałam ścianę mówiąc „Jeszcze tu wrócę...”. Na dziś skończę z pakowaniem się... Wycięczona położyłam się na łóżku i bez trudu zasnęłam.
Obudziłam się w świetnym humorze. Od rana chciało mi się skakać ze szczęścia i jeszcze zjadłam czekoladę co nie było dobrym pomysłem a potem popiłam Coca-Colą. Zachowywałam się jak dziecko z ADHD. Obijałam się o ściany i myślałam , że jestem piłeczką od pin-ponga albo od tenisa. Wszędzie mnie było pełno. Po godzinie byłam spakowana w takim tempie posprzątałabym cały dom w 15 minut. Zjadłam śniadanie i poszłam przebrać się. Ubrałam się w to. Ciężarówka zabrała nasze rzeczy a ja pożegnałam się ze swoimi kochanym domkiem i wsiadłam do taksówki. Powysyłałam SMS’y żeby po informować wszystkich , że ja tam już nie mieszkam. Przez przypadek wysłałam esa do Bimbera. Trudno... Po godzinnej jeździe byliśmy już w Hollywood pod naszym domem klik. Mama wygrzebała klucze i weszliśmy do domu. Cały czas wrzeszczałyśmy widząc co nowe pokoje. W końcu dotarłam do swojego kilk. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się głupkowato śmiać...
***
Pani Derelly (lat 49)- Sąsiadka JJ. Jest feministką. Z chęcią pomaga rodzinie Jarrell. Znana jest z robienia awantur.
***
No i mamy 5 ^^
Rozdział krótki , ale jaki xD
No dobra jest nudny... Decydujcie same jaki on jest... Nie mam pomysłu na następny , więc dajcie jakieś propozycje...
tu ma być min 5 komci
WOJNA SZAREJ!!
Nio to BUUUUUUUUUUZIOKI :*
8 komentarzy:
Mi się podoba :D
Bo ja to wgl. kocham dzieci z ADHD xd :))
Super . . <3
mniam boski :**
do wojny wszyscy wekraczamy <3
Dawaj następny *_*
No dalej wpisywać komentarze .!
Bu$$ki
TY Szara się tak nie ciesz :D
Fajoowo :*
Monalizia
Fajny :)
Dziekuje :***
Hehe.... te twoje teksty a kiedy je wymyślasz? Wtedy kiedy ze mna piszesz :PP
Fajowy rozdział :)
Ja mam ADHD. Sliczny rozdział. Monalizia zgadzam sie z toba nie ciesz sie szara (wariatka monalizia).
Czekam na nn
Ja mam ADHD. Sliczny rozdział. Monalizia zgadzam sie z toba nie ciesz sie szara (wariatka monalizia).
Czekam na nn
Prześlij komentarz